środa, 17 lutego 2010

Umiłować Chrystusowy Krzyż

Kiedy czytelnicy wezmą do rąk kolejny numer „Kontaktu”, w liturgii Kościoła wkroczymy w okres Wielkiego Postu. Czasu, który jest nam dany, by jak najlepiej przygotować się do najważniejszego dla chrześcijanina święta – Zmartwychwstania Chrystusa. Będziemy zaglądać do naszych serc, zmieniać to co wymaga w naszym życiu naprawienia. Warto w tym czasie korzystać z pomocy, jakimi są nabożeństwa „Drogi Krzyżowej” i „Gorzkich Żali”. Chrześcijanin w trakcie rozmyślania nad tajemnicą odkupienia jeszcze bardziej dostrzega, jak bardzo Bóg ukochał człowieka dając się ukrzyżować za nasze grzechy.



Właśnie krzyż staje się w tych dniach szczególnym znakiem bożej miłości. Od czasów katakumb po lata nam współczesne dla ludzi wierzących zawsze był symbolem nadziei. Z namaszczeniem na swojej piersi czynili znak krzyża chrześcijanie idący na śmierć na rzymskich arenach. W obozach koncentracyjnych, łagrach i więzieniach często ostatkiem sił biedni skazańcy starali się go wyryć na ścianie lub pryczy. Błogosławieństwo znakiem krzyża jest dla nas darem na zakończenie każdej mszy świętej i nabożeństwa, kiedy wyruszamy z bożej świątyni do naszych codziennych obowiązków. Rodzice czynią znak krzyża na czołach swoich dzieci we wszystkich ważnych momentach iż życia. Kiedy w sakramencie chrztu zostają włączeni do wspólnoty Kościoła, kiedy pierwszy raz przystępują do komunii świętej, i wreszcie kiedy opuszczają dom by założyć własną rodzinę i przyjmują sakrament małżeństwa, kapłaństwa lub składają śluby zakonne. Od znaku krzyża powinniśmy zaczynać każdy nasz dzień. Już Hipolit Rzymski (Tradycja apostolska 42) i Orygenes (Selecta in Ezechelem 9) podkreślali znaczenie istoty czynienia znaku krzyża przez chrześcijan w codziennym życiu. Błogosławiony Mateusz Talbot, który stoczył w swoim życiu zwycięską walkę z chorobą alkoholową, wspominał, że w czasach kiedy jeszcze się upijał, jedyną jego modlitwą był codzienny znak krzyża. On pomógł mu zachować wiarę w sercu i później wyzwolić się z nałogu.

Wzruszające jest także świadectwo wychowanków salezjańskiego oratorium, dobrze nam znanej z łamów „Kontaktu” – „Poznańskiej Piątki”. Ostatnim życzeniem, jakie mieli przed zgilotynowaniem w Dreźnie było to, by kapłan który towarzyszył im przy egzekucji trzymał wysoko w górze uniesiony krzyż. Chcieli go widzieć przez ostatnie sekundy życia. Jak wspominał ks. Franciszek Bänsch, kapłan, któremu przyszło odprowadzać chłopców na śmierć, widząc chrystusowy znak zbawienia nasi męczennicy zachowali się godnie i bohatersko, nie szarpali się, nie krzyczeli, nie bronili. Nawet na swoich oprawcach pogodą ducha zrobili ogromne wrażenie.

Odnowić w sobie miłość do krzyża i stanąć w jego obronie

Przyszło nam żyć w trudnych i dziwnych czasach, kiedy Chrystusa z jego nauką próbuje się za wszelką cenę wyrzucić na margines życia społecznego. Widzimy jak Europa sama podcina swoje korzenie, z których wyrasta zachodnia cywilizacja. Bo jak inaczej nazwać orzeczenie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uznające wieszanie krzyży w salach lekcyjnych za naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz łamanie „wolności religijnej uczniów”. To oświadczenie jest przejawem antychrześcijańskiej fobii i jak mieliśmy się o tym okazję przekonać także w Polsce, ośmieliło do ataku na święty symbol naszej wiary, wszelkiej maści europejskie środowiska lewicowe.

W Polsce jak na ironię ten atak na krzyż został przeprowadzony w kolejną rocznicę po wydarzeniach w Miętnem. W tamtejszej szkole rolniczej dyrekcja szkoły w listopadzie 1983 r. zdjęła powieszone w klasach krzyże. Wówczas uczniowie rozpoczęli strajk szkolny w obronie symbolu swojej wiary, który na trwałe zapisał się w karty najnowszej historii Polski.

Wielki Post może stać się dla nas okazją do odnowienia naszej miłości do chrystusowego krzyża. Także i do tego, by w razie potrzeby stawać w obronie symbolu naszej wiary. Z odwagą i determinacją. Warto przypomnieć sobie piękną pieśń, którą śpiewano w polskich kościołach w latach 80 – tych, kiedy broniono krzyża w szkołach i zakładach pracy: „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany, za żadne skarby świata… Nie wyrwę go z sumienia.. A gdy zobaczę w poniewierce Jezusa, krzyż i ranę, która otwiera Jego serce – w obronie krzyża stanę”. Może przyszedł czas, żeby na nowo zabrzmiała w naszych świątyniach?

ks. Jarosław Wąsowicz SDB

Źródło: J. Wąsowicz, Umiłować Chrystusowy Krzyż, "Kontakt". Pismo Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego, nr 1 (2010), s. 16.



4 komentarze:

  1. Bóg zapłać z ten artykuł. Piękny.
    Cóż można dodać, tylko słowa pieśni wielkopostnej:

    1. W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
    W krzyżu miłości nauka,
    Kto Ciebie, Boże raz pojąć może,
    Ten nic nie pragnie, ni szuka.

    2. W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda
    Dla duszy smutkiem zmroczonej.
    Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie
    W boleści sercu zadanej.

    3. Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie
    Serce ci na wskroś przepali,
    Gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża
    On ciebie wesprze, ocali.

    4. Gdy cię skrzywdzono albo zraniono
    Lub serce czyjeś zawiodło:
    O, nie rozpaczaj, módl się, przebaczaj,
    Krzyż niech ci stanie za godło.

    OdpowiedzUsuń
  2. 17 lutego br. dostałem odpowiedź z Ministerstwa Edukacji NArodowej, że zgodnie z zgodnie z par. 12 rozporządzenia Ministra EN z dnia 14 kwietnia 1992 roku w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach: "W pomieszczeniach szkolnych może byc umieszczony krzyż"

    decyzja będzie podejmowana przez dyrektora szkoły i ponoc ma być wynikiem wspólnej woli środowiska szkolnego (ciekawe czy ktokolwiek będzie rozmawiał z uczniami, czy tylko zakomunikuje się im pewne decyzje?)

    dalej MEN pisze że:"Ważne jest również, aby podjęcie takiej decyzji nie powodowało napięć i konfliktów w środowisku szkolnym", w moim uznaniu ten zapis jest wieloznaczny, a czego się najbardziej obawiam nie konkretyzuje co znaczy "napięcie i konflikt", czy zatem różnica zdań między dwoma szkolnym kolegomi w kwestii krzyży będzie mogła byc uznana za powód do ich zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sądzę, aby różnica zdań między dwoma kolegami była powodem zdjęcia krzyży. Pokazał to przyład "wrocławski". Ważne jednak jest żeby budować świadomość dobrze pojętej tolerancji. Jedna czy dwie osoby nie mogą narzucać swoich poglądów większości. I tyle w tym temacie. A jak będzie trzeba: "W obornie krzyża stanę". Pozdro z Wrocławia!

    OdpowiedzUsuń
  4. będąc ze znajomym księdzem salezjaninem na rekolekcjach wielkopostnych organizowanych dla młodzieży szkół średnich w Grodzisku Wlkp. poruszyliśmy problem zdejmowania krzyży ze szkolnych ścian, młodzież broniła krzyży w swojej szkole, wskazując że są one dla nich wartością samą w sobie. utożsamiali krzyż z Kościołem, wspólnotą, rodziną, tradycją. zdecydowanie nikomu krzyż w klasie nie przeszkadzał, a pewnym jest że młodzież w każdej klasie jest bardzo zróżnicowana jeśli chodzi o poziom świadomości wiary, myślę że są również osoby niewierzące. wydaje mi się że próbuje się manipulować uczniami, wciskając im w usta słowa i protesty przeciwko krzyżom, a w dalszej perspektywie przeciwko kościołowi, wierze i Bogu. Ta wizyta w szkole umocniła mnie w przekonaniu, że to nie młodzież jest anty i że tej młodzieży trzeba bronic przed zakłamanymi oszustami których krzyż w oczy parzy.

    OdpowiedzUsuń