sobota, 31 sierpnia 2013

Gorący weekend

Już w środę było wiadomo, że w piątek w Gdańsku padnie rekord frekwencji na meczu ligowym biało –zielonych. O spotkaniu na szczycie ekstraklasy fani Lechii musieli długo marzyć, ale się doczekali. Chociaż te słowa czytać będą Państwo już po rozegraniu meczu, jestem pewny, że kibice i ich doping uskrzydlą Lechistów. Na trybunach i na boisku zatryumfuje piękno futbolu. 

W sobotę natomiast biało – zielona brać spotka się jak co roku na obchodach rocznicy Sierpnia ’80. W tym roku dodatkowo obchodzimy 25 rocznicę strajków z 1988 r. Był to protest młodego pokolenia, a kibice Lechii odegrali w nim czołową rolę. Najzagorzalsi fani znaleźli się w gronie inicjatorów protestów, młodsi wspierali strajki na manifestacjach i przedzierali się do stoczni, jako kurierzy z potrzebnymi dla protestujących rzeczami. W historię protestu zapisał się także przyjazd kibiców Śląska do stoczni, którzy wsparli swoich braci w walce przeciw walącej się wówczas komunie. To było gorące lato. Strajk zakończył się wbrew młodzieży. Wałęsa rozpoczął swoją grę z komunistami, która doprowadziła do okrągłego stołu. Kto wie, czy gdyby radykalne organizacje młodzieżowe i opozycja niepodległościowa miały wówczas więcej do powiedzenia w całej politycznej układance, dzisiaj żylibyśmy w innej Polsce. Determinacji zapewne by starczyło, bo jesień 1988 r. to gigantyczne manifestacje i walki uliczne młodzieży z ZOMO we wszystkich większych ośrodkach kraju. Bali się ich zarówno decydenci z Komitetu Centralnego PZPR, jak i ówczesne „elity” Solidarności skupione wokół Wałęsy. Wydarzenia sprzed 25 lat to czas niewykorzystanej szansy. 

sobota, 24 sierpnia 2013

Monopoliści

Kibice trafiają na pierwsze strony mainstreamowych mediów i czołówki programów radiowych tudzież telewizyjnych w miarę regularnie. W tej regularności da się zaobserwować pewną prawidłowość: wypełniają tzw. „newsy dnia” niemal zawsze wtedy, kiedy spada drastycznie poparcie społeczne dla rządu, na jaw wychodzi kolejna afera albo totalna niekompetencja, któregoś z ministrów. W tych dniach powinno być głośno o budżecie, który legł w gruzach, a tymczasem od rana do wieczora posłuszni władzy dziennikarze trąbią niemal przez cały już tydzień o podwarszawskich Łomiankach i plaży w Gdyni. To znaczy o chuligańskich wybrykach najgroźniejszych polskich bandytów, czyli kiboli.

sobota, 3 sierpnia 2013

Drugie dno

Piłkarskim wydarzeniem tygodnia był pojedynek gdańskiej Lechii ze słynną Barceloną. Mecz wprawdzie towarzyski, ale i tak elektryzował sporą część widowni nie tylko na PGE Arena, ale również przed telewizorami. Jako kibica biało – zielonych cieszy mnie ambitna postawa Lechistów. Gdańszczanie skazani przez większość specjalistów na pożarcie pokazali pazur i dwukrotnie prowadzili z dumą Katalonii. Pal licho, że gatunkowy ciężar tego typu spotkań jest nie wielki. Wynik idzie w świat. 

Sama organizacja meczu okrzyknięta została wielkim sukcesem, chociaż naprawdę do sukcesu jej daleko. Termin przesunięty o tydzień, wielu wściekłych turystów, którzy zakupili wcześniej bilety nie będzie wspominać miło tej historii. Skandalem jednak są inne około meczowe wydarzenia. Ignorancja organizatorów w stosunku do najwierniejszych fanów, spowodowała, że mecz odbył się bez zorganizowanego dopingu i opraw meczowych. Na nic zdały się pertraktacje Stowarzyszenia „Lwy Północy” o niższe ceny biletów, stąd wydarzenie to stało się niedostępne dla większości wiernych kibiców gdańskiej Lechii, przez co mecz, jak czytamy na stronie stowarzyszenia „nabrał znaczenia typowo medialnego i daleki jest od atmosfery, której Biało-Zieloni poświęcają czas, pieniądze i swoje zaangażowanie”. Przypomnijmy, że tydzień wcześniej właściciel stadionu nie wyraził zgody na zaprezentowanie w jego obrębie wystawy o rzezi Wołyńskiej. Tak postawa decydentów wpisuje się w akcję rugowania z ważnych imprez piłkarskich zagorzałych fanatyków, którą możemy już od dłuższego czasu obserwować przy okazji meczów reprezentacji. Swoje apogeum miała ona w czasie ubiegłorocznego Euro. Efekt oczywiście jest ciągle taki sam. Zamiast fantastycznego dopingu godnego tego typu wydarzenia, słyszeliśmy zaledwie przebijające się niekiedy na zasadzie pospolitego ruszenia okrzyki na cześć gdańszczan. Aż serce się kraje, kiedy przez doraźne cele finansowe albo polityczne, anty kibicowska koalicja niszczy magię piłkarskich spotkań.

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 3 - 4 sierpnia 2013 r.)