Aby oddać się wstawiennictwu Dominika Savio, matki, oprócz noszenia szkaplerza, podpisują i wypełniają cztery zobowiązania – mówi dla portalu PCh24.pl ks. Jarosław Wąsowicz SDB, dyrektor Archiwum Salezjańskiego Inspektorii Pilskiej, organizator pielgrzymek kibicowskich na Jasną Gorę.
Święty Dominik Savio znany jest jako patron ministrantów. Równocześnie jednak opiekuje się także kobietami w stanie błogosławionym. Dlaczego święty, który zmarł jako piętnastoletni młodzieniec, patronuje ciężarnym?
Święty Dominik Savio w momencie wyniesienia na ołtarze przez papieża Piusa XII – w 1950 roku beatyfikacja, w 1954 kanonizacja – stał się patronem dzieci i młodzieży oraz ministrantów. Patronat ten związany jest faktem, że Dominik służył do Mszy św. jako ministrant już od piątego roku życia, osiągnął doskonałość chrześcijańską jako młody dorastający chłopak, wychowując się m.in. w gronie dzieci i młodzieży oratorium założonego przez ks. Jana Bosko.
Jest również patronem matek w stanie błogosławionym, zwłaszcza tych, których potomstwo jest zagrożone oraz małżeństw starających się o potomstwo. Ten z kolei patronat jest związany z cudownym wydarzeniem, które miało miejsce jeszcze za życia Dominika Savio. Miało ono miejsce 12 września 1856 roku. Chłopiec zgłosił się wówczas do ks. Bosko z prośbą o pozwolenie na wyjazd do domu rodzinnego w Mondonio, oddalonego od Turynu o jakieś czterdzieści kilometrów. Powodem wyjazdu miała być ciężka choroba jego matki, o której Dominik był przekonany, chociaż nie dostał w tych dniach żadnej korespondencji z domu. Mama była w ciąży z czwartym dzieckiem i jej stan był rzeczywiście bardzo poważny. Swojemu wychowawcy powiedział, że Matka Boża chce ją uzdrowić.
Ksiądz Bosko znając świątobliwe życie swojego wychowanka i jego głęboką pobożność, która sprawiała, że koledzy i wychowawcy chłopca byli przekonani, że żyje on ciągle w obecności Boga, pozwolił mu na ten wyjazd. Kiedy Dominik przybył do rodzinnego domu, stan matki był rzeczywiście bardzo ciężki i wszyscy tracili nadzieję na jej uzdrowienie. Chłopiec uściskał mocno mamę, ucałował i wyszedł. Choroba natychmiast ustąpiła. Po pewnym czasie przyjaciółki kobiety zobaczyły na jej szyi tasiemkę z kawałkiem materiału obszytym jak ubranko. Dominik założył je mamie niepostrzeżenie podczas uścisku. Po powrocie do oratorium zaś zameldował ks. Bosko: „Moja mama wyzdrowiała. To sprawiła Matka Boża, którą zawiesiłem na jej szyi”.
Kilka miesięcy później, 9 marca 1857 roku, Dominik Savio zmarł. Konając polecił mamie, aby zachowała szkaplerz i użyczała wszystkim kobietom, które znajdą się w niebezpieczeństwie utraty dziecka.