wtorek, 2 lutego 2010

„Tożsamość prawicy” nie jest przepisem na wyborczą porażkę

W obecnej sytuacji politycznej, nie wchodząc w dyskusję o przyczynach takiego stanu rzeczy, byt prawicowych partii w Polsce zostaje określony ich stosunkiem do największych podmiotów mających realny wpływ na zarządzanie państwem. Taki stan rzeczy, jest już w pewnym stopniu odzwierciedleniem tego, w jakim zakresie demokratyczne zasady rządzenia państwem mogą być realizowane w praktyce. Konieczność wprowadzania ograniczeń głosu obywatela jest wystarczającym powodem, aby ściśle demokratyczną politykę uznać za politykę nie-realną. Tworzący się w Polsce system coraz bardziej wzorowany na amerykańskim modelu „demokracji” wymusza na małych, na ten czas politycznie „nieistotnych” ugrupowaniach, konieczność szukania możliwości realizacji własnych postulatów jedynie przy wsparciu jednego z „liderów” sceny politycznej lub stworzeniu porozumienia mogącego „liderom” realnie zagrozić. Otwartym pozostaje pytanie o sposób, w jaki takie porozumienie może zostać zrealizowane, a także jakimi środkami można się posłużyć aby pozostać w zgodzie z własnymi przekonaniami.



Przed każdym kolejnym okresem wyborczym w Polsce pytanie o byt polityczny dotyka ugrupowania, na którego realizacji programu szczególnie mi zależy. Pytanie to, jak do tej pory pozostaje bez trafnej odpowiedzi, a najstarsza prawicowa partia w Polsce ciągle pozostaje na marginesie życia politycznego. Umiejscowienie Unii Polityki Realnej przez wielu działaczy w strefie „pozasystemowej” loży komentatorów bez posłuchu, uważam za wybitnie szkodliwe dla myśli prawicowej i niezrozumiałe jeśli chodzi o sens istnienia partii politycznej. Dobrze, że ostatni okres w życiu partii stał się czasem opamiętania i pojawiła się szansa powstania nowej koncepcji, która może w przyszłości doprowadzić do wdrożenia w życie postulatów konserwatywnego liberalizmu. Jak przystało jednak konserwatystom, nie wolno nam zapominać, że osiągnięcie celu, jakim jest wpływ na władzę, nie może być wymówką dla stosowania każdych środków, które mogą do tego posłużyć. W przypadku UPR kodeks postępowania w takich przypadkach został przyjęty w marcu 1996 r. przez Konwent w dokumencie zatytułowanym „Tożsamość prawicy”.

Niedawno na portalu Niezależna.pl, członek Rady Głównej UPR Pan Paweł Chojecki, przedstawił w tekście „Układ dwupartyjny” (http://niezalezna.pl/blog/show/id/2166) „techniczną” propozycję wpisania się naszego ugrupowania w mapę polityczną Polski. Owszem, bez pierwotnej dyskusji nad ogólną koncepcją tworzenia partyjnych porozumień nie można myśleć o jakiejkolwiek strategii wbicia się pomiędzy już ustalony system rządzenia państwem. Następnym jednak krokiem powinna być zawsze debata nad potencjalnym zagrożeniem utracenia tożsamości – w przypadku UPR utracenia „Tożsamości prawicy”. Pytanie jest proste: czy spisany na kartach przytoczonego dokumentu stosunek do wolności, własności i tradycji ma szansę być zachowany, przy realizacji porozumienia z hegemonem „prawicy” centrowej, jakim jest dzisiaj PiS? Przedstawiony w ostatnim czasie opinii publicznej projekt konstytucji, w którym odniesienia do prawa własności stoją w jawnej sprzeczności do koncepcji prawicowej, w przypadku jego poparcia przez UPR, stwarza konkretne zagrożenie konwentowego „kodeksu”. Podobne zagrożenie, jeśli chodzi o stosunek do tradycji, niesie za sobą wewnętrzny konflikt w PiS dotyczący ochrony życia ludzkiego. Historia związana z powstaniem Prawicy Rzeczpospolitej Pana Marka Jurka też nie budzi w tej kwestii większych nadziei. Podobnie konfliktowych rozbieżności programowych jest więcej, ale też w przeciwwadze widocznych jest wiele części wspólnych i nie wolno ich w tego typu rozważaniach pomijać. Najważniejsze z nich skupione są wokół sprzeciwu wobec utajonego sposobu utrzymywania władzy przez sygnatariuszy „porozumień” okrągłostołowych i ich politycznych spadkobierców.

Czy istnieje zatem możliwość porozumienia się z jedyną „prawicującą” partią realnie obecną w życiu politycznym? Moim zdaniem w sensie porozumienia programowego – nie ma. Dlatego ścisła koalicja partyjna jest na tym poziomie wykluczona, a próba ujednolicenia programu będzie pogwałceniem zapisów „Tożsamości prawicy”. Tym bardziej, że proponując takie porozumienie z pozycji w jakiej znajduje się UPR w stosunku do PiS, będzie raczej przyjęciem ich programu niż wprowadzeniem do niego ważnych dla nas zapisów. Rozwiązaniem tutaj mogłoby być jedynie niekrępujące porozumienie na listach wyborczych, przy wspólnie prowadzonej kampanii. Korzyści z tego płynące dla UPR są oczywiste, jaki jednak interes w szukaniu tego rodzaju porozumienia miałaby partia o tak silnej pozycji jak PiS? Moim zdaniem politycy prawicy nie stoją tutaj, jak mogłoby się wydawać, na straconych pozycjach. Wprowadzenie na „centrowe” listy wyborcze osób o jasno określonych poglądach konserwatywno-liberalnych mogłoby stać się całkiem niezłym punktem wyjścia w walce o głosy dotychczasowych wyborców Platformy Obywatelskiej. Dyskusja z partią afiszującą się fałszywie pojmowanym liberalizmem, możliwa jest jedynie na gruncie przedstawienia prawdziwie wolnościowych argumentów. W tym zakresie UPR posiada spore doświadczenie i politycy tej partii mogliby się z powodzeniem wpisać w wyborcze potyczki „dwóch gigantów”. Kluczem wyborczego sukcesu prawdopodobnie nie będzie przedstawienie najlepiej trafiającego do obywateli programu, ale zdolność obnażenia braków programowych przeciwnika. I w tym zakresie PiS mogłoby upatrywać celowość wyborczej współpracy z UPR.

Myślę, że powyższa dyskusja może, po uwzględnieniu pewnych różnic, dotyczyć każdej mniejszej partii wpisującej się w nurt prawicowy. Nawiązanie szerokiej współpracy wyborczej „giganta” z „liliputami” na przedstawionym gruncie będzie z pewnością korzystne nie tylko dla poszczególnych ugrupowań, ale przede wszystkim dla Polski. Bo nic nie jest ważniejsze dzisiaj od wykreślenia z publicznej debaty fałszu okrągłostołowej propagandy.

Zainteresowanych dokumentem „Tożsamość prawicy” zachęcam do zapoznania się z jego treścią na stronie: http://www.upr.org.pl/main/artykul.php?strid=1&katid=68&aid=114

Paweł Wąsowicz

2 komentarze:

  1. Gratuluję dyskusji na http://blogmedia24.pl/node/24577

    Zawsze UPR!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem, w sensie programowym, jest wyjście. Żeby Lech Kaczyński zrezygnował z kandydowania na rzecz Marka Jurka albo Macieja Płażyńskiego. Oni są do do zakceptowania dla szeroko rozumianej prawicy. I moim zdaniem mogą zwycięzyć! Dobry tekst Panie Pawłe. Proszę o więcej takiej publicystyki!
    UPR Szczecin Pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń