poniedziałek, 7 czerwca 2010

Beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki

W niedzielę 6 czerwca około 50 kibiców Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław wzięło udział uroczystościach beatyfikacyjnych ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie.

Największa grupa wyruszyła z Gdańska autokarem kilka minut po północy. Pozostali dotarli do Warszawy samochodami. Na mszy św. beatyfikacyjnej do grupy kibiców Lechii dołączyli fani śląska Wrocław. Po zakończeniu eucharystii z rozwiniętą flagą „Bóg, Honor, Ojczyzna” staliśmy przez chwilę przy grobie Nieznanego Żołnierza. Przyłączyła się do nas grupa warszawskich działaczy „Solidarności Walczącej”. Następnie przemaszerowaliśmy ulicami Warszawy do metra i udaliśmy się na Żoliborz do grobu ks. Jerzego. Tu oddaliśmy hołd błogosławionemu kapelanowi „Solidarności” i wspólnie odmówiliśmy koronkę do Miłosierdzia Bożego.

Tyle w telegraficznym skrócie. Wspaniałych przeżyć było tak wiele, że jeszcze trudno pozbierać wszystkie myśli. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli wziąć udział w tych uroczystościach pod sztandarami naszej Lechii. Szczególnie Zbyszkowi Zalewskiemu i „Bliźniakowi” z Kościerzyny, którzy byli u grobu księdza Jerzego z Lechią w 1985 r. W niedzielę stali się dla nas wszystkich symboliczną nicią łączącą tamten wyjazd z naszym pobytem na wczorajszych uroczystościach.

Bóg Honor Ojczyzna

ks. Jarosław Wąsowicz SDB












10 komentarzy:

  1. Bóg Honor Ojczyzna




    Lechia Gdańsk- szacunek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam z Wami duchem! Lechia Gdańsk Bóg - Honor -Ojczyzna! Poświęcony w Częstochowie to dobrze służy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Błogosławiony Ksiądz Jerzy Popiełuszko bardzo często przywoływał słowa Św. Pawła „Zło dobrem zwyciężaj”, ale powiedział również ogromnie ważne zadanie:
    „Ja walczę ze złem, a nie z ofiarami zła.”

    „Bóg Honor Ojczyzna” - na transparencie Bóg jest na odpowiednim miejscu, ale czy w naszych sercach też.
    Czyż wszyscy nie jesteśmy ofiarami zła? Przecież największymi naszymi wrogami, największym złem z którym musimy walczyć są nasze słabości.
    Stałem w niedziele na pl. Piłsudskiego w Warszawie ogarnęła mnie ta podniosła atmosfera i w uszach dźwięczały mi słowa Księdza Jerzego Popiełuszko. Myślałem sobie: picie, palenie, moje słownictwo itp. itd., to jest zło. Nie wystarczy postać na takiej uroczystości i już, jestem wielki i wspaniały. Najpierw powalczmy ze złem które jest w nas, a potem zabierajmy się za resztę.
    A ja co robię: przed meczem parę piwek (czasami tyle, że na mecz nie dotrę), na meczu wiadomo jak się mówi, a po meczu to już lepiej nie przytaczać. Nawet po pielgrzymce było pijaństwo. Na to żeby postać na mszy, przy grobie to każdego stać, a kogo z nas stać na walkę ze złem które jest w nas? Czy takim zachowaniem nie profanujemy tych wartości naszych dziadów - Boga, Honoru i Ojczyzny?
    Pokażmy, że Bóg jest u nas na pierwszym miejscu, że nie ma nic wspólnego z Honorem ktoś kto zapija się jak świnia, a wówczas zobaczą, że jesteśmy uczniami Jezusa Chrystusa, że jesteśmy uczniami Księdza Jerzego Popiełuszki, że jesteśmy Trzeźwimy, Wspaniałymi, Dumnymi Polakami.
    Czy tak proszę Księdza?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, że racja. Najważniejsze jest oczywiście to, żeby codziennie walczyć ze złem, które jest w nas. Ksiądz Popiełuszko jest dobrym patronem takich wewnętrznych zmagań. On nigdy nie oceniał nikogo, nie wytykał ludziom słabości, w każdym widział dziecko Boże i dawał każdemu szanse do nawrócenia. Takim postępowaniem zdobył sobie serca nawet tych, którzy wcześniej z Panem Bogiem nie wiele mieli wspólnego.
    Takie wydarzenia, jak niedzielna beatyfikacja zapadają mocno w sercach i wiele serc odmieni. Może nie od razu. Może za pięć lat, dziesięć ale odmieni. Tego jestem pewien.
    Dziękuję Anonimowemu, za to piękne świadectwo przeżycia beatyfikacji. Sobie, autorowi wpisu i wszystkim, którzy chcą stawać się lepsi życzę wytrwałości w pracy nad własnymi słabościami i niezrażania się kolejnymi upadkami. Ciągle musimy na nowo budzić się do dobrego życia, bo kochać to znaczy powstawać. I wybaczać sobie musimy i modlić się za siebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie to Ksiądz napisał.

    Ja dodam tylko wiersz Ks. Jana Twardowskiego

    "Kiedy się modlisz - musisz zaczekać
    wszystko ma swój czas
    wiedzą prorocy
    trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
    niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
    to niespełnione
    dopiero się staje
    Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
    dokąd się mrówki nadgorliwe spieszą
    miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
    nie módl się skoro czekać nie umiesz"

    Ten wiersz pomaga mi na trwaniu w modlitwie nawet w chwilach największych słabości, w chwilach zwątpienia, a zwłaszcza w chwilach kiedy zawodzi drugi człowiek.
    Bo Bóg przychodzi do nas zawsze przez drugiego człowieka, a drugi człowiek nie przychodzi inaczej tylko przez Boga.

    Za przyczyną Błogosławionego Ksiądza Jerzego Popiełuszko, jestem pewna, będziemy świadkami wielu cudów.
    Także czułam to modląc się z innymi na pl. Piłsudskiego w Warszawie podczas beatyfikacji.
    Tak jak Ksiądz to już napisał powinniśmy się modlić jeden za drugiego i pamiętać o innych słowach Św. Pawła "Jeden drugiego brzemiona noście". Jesteśmy przecież jedno.

    Pozdrawiam i zapewniam Wszystkich o modlitwie

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobra, jak sobie tak rozmawiamy o beatyfikacji i innych rzeczach to i ja się ozwę....Dużo muszę popoprawiać w życiu. Pierwsze co - to swoje wady, cała litania ich...

    po drugie - mój jeden grzech szczególnie trudny do pokonania. Żeby było gorzej to baardzo boję się spowiadać. Jak mam to zrobić to przyprawia mnie to o ciężkie objawy paniki. Naprawdę.

    A po trzecie - to kwestia wybaczenia pewnym osobom. Wybaczyć wybaczyłam ale chyba tak jakoś "na raty". Poza tym nie potrafię zapomnieć o tym co boli.

    Ale będę się starała zmienić. Z pomocą nowego błogosławionego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniołku!
    Mam nadzieję, że mogę się tak do Ciebie zwraca, ja już jestem starszą panią, a też mam z tymi rzeczami problem.
    Jeżeli chodzi o spowiedź, to mnie bardzo pomogła książka kapucyna z Krakowa, ojca Piotra Jordana Śliwińskiego OFMCap "Grzechy w kratkę" (dziękuję tutaj Madzi, która mi ją poleciła)i konferencje na CD ks. Krzysztofa Grzywocza "Sakrament pojednania i kierownictwo duchowe".
    Ksiądz K. Grzywocz, którego kocham za wszystkie jego konferencje, pomógł mi uporac się z wieloma podobnymi problemami.
    Polecam.
    I oczywiście muszę przytoczyc tutaj drugiego księdza, którego bardzo kocham, ks. Jana Twardowskiego (te słowa już były cytowane na tym blogu) "Ja nie kocham Kościoła Świętych, ja kocham Święty Kościół grzeszników" - ja myślę, że jak przebaczasz na "raty", to właśnie ok. Padamy, podnosimy się i znowu padamy, a Chrystus jest miłosierny i nam wybacza. Myślę, że głównym wrunkiem jest abyśmy go kochali i w imię tej miłości nie przestawali kroczek po kroczku się poprawiac.
    Sądzę, że Ksiądz Jarek zweryfikuje moją wypowiedź pod względem teologicznym i też pewnie coś podpowie.

    OdpowiedzUsuń
  8. jakietomaznaczenie10 czerwca 2010 00:25

    "Zło dobrem zwyciężaj" - Jestem a innej gliny. Nie umiem, nie chcę, nie potrafię. Zło zwycięża się większym złem. Wypala się je do kości. Na mszy powiedziano, że mam się modlić za morderców księdza Jerzego. Będę się za nich modlił, żeby zdechli. Ale żeby agonia trwała długo i żeby była bolesna. O to się będę modlił. Za bezpośrednich sprawców, za tych, którzy zbrodnie zlecili, za tych, którzy ja wymyślili. Za Jaruzelskiego, Kiszczaka, za wszystkich członków WRON-u, za cały aktyw PZPR-u. Za następców Breżniewa... za wszystkich komunistów tego świata. Oby jak najszybciej pozdychali.
    Takiego mnie Panie Boże stworzyłeś, takim jestem, takim umrę.

    OdpowiedzUsuń
  9. To straszne, ależ to straszne, co Pani \Pan pisze i ileż bólu jest w tym. Ale nawet w największym bólu, my musimy się starać wybaczać. Nam nie wolno nienawidzić, my mamy kochać. Pan Bóg nas stworzył abyśmy się miłowali, a nie nienawidzili.
    Wprawdzie myślę, że mamy prawo do takiego bólu, bo przecież nawet Jezus Chrystus na Krzyżu krzyknął „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił” cierpiąc z powodu grzechów tych, którzy Go krzyżowali, ale jednak po Wielkim Piątku przyszła Wielka Niedziela. I dla Pani\Pana także ona przyjdzie. Musimy w to wierzyć, bo jaki sens to wszystko by miało?
    Ja też bardzo teraz cierpię i dlatego do samych kości czuję Pani\Pana ból. Ale modlę się za osobę, której słabości mi ten ból zadały. Modlę się aby Pan Bóg dał jej wiarę, jeżeli jej nie posiada, a jeżeli to co robiła nie jest brakiem wiary tylko słabościami, to aby Pan Bóg dał jej siłę pokonać te słabości, a jeżeli nie będzie w stanie tych słabości pokonać i nadal będzie upadać, to żeby jej słabości nie były powodem zgorszenia i żeby już nikt nie cierpiał z tego powodu tak jak ja.
    Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie mógł nas wprost poprosić abyśmy się modlili za jego katów, ale Jan Paweł II nas prosił o modlitwę za Ali Akczę.
    Proszę o tym pamiętać. Mamy tak wielkie szczęście, że żyliśmy w czasach tak Wielkich Uczniów Chrystusa i możemy odnajdować w nich siłę do trwania w nauce Chrystusa. Jest to takie trudne, bardzo trudne, ale możliwe. Będę się modlić za Panią\Pana i również proszę, aby Pani\Pan w chwili gdy chce się modlić o takie potworne rzeczy modliła się wówczas za mnie.
    Z całego serca pozdrawiam. Niech Bóg Pani\Panu błogosławi.

    OdpowiedzUsuń
  10. MOdlić się za tamtą trójkę zbrodniarzy? Dobrze, jeśli Ksiądz Jerzy zyczył by sobie tego...

    OdpowiedzUsuń