sobota, 19 listopada 2011

Żeby Polska była Polską.

Obchody narodowego Święta Niepodległości dowiodły po raz kolejny, że ruch kibicowski w Polsce potrafi jednoczyć się wokół wartości patriotycznych. W marszu w Warszawie wzięli udział nie tylko przedstawiciele sympatyków największych klubów, ale często także kibice małych, lokalnych drużyn. W tym względzie dużą rolę odegrała środowiskowa solidarność, żeby wspólnie być tam, gdzie wymaga tego potrzeba chwili. Wspominając wydarzenia z 11 listopada 2011 r. nie można także zapominać o wielu innych przedsięwzięciach animowanych w tym uroczystym dniu przez kibiców. Przykładowo, w samym tylko Wrocławiu, w Marszu Patriotów współorganizowanym przez fanów Śląska, wzięło udział kilka tysięcy osób. Były też koncerty, promocje patriotycznych wydawnictw, okolicznościowe prelekcje, spotkania z kombatantami AK i NSZ, wizyta przedstawicieli kibiców Lechii i Lecha w Wilnie. To bardzo cenne doświadczenia, które, jak sądzę, owocować będą w przyszłości.


Jednak w ostatnich dniach doświadczaliśmy także eskalacji działań anty patriotycznych w wykonaniu rodzimych kosmopolitów i piewców tzw. poprawności politycznej. W tym gronie wymienić należy zwłaszcza bandytów wywodzących się ze środowisk lewackich, którzy ściągnęli swoich politycznych przyjaciół z Niemiec, aby bić się z polskimi patriotami tylko dlatego, że 11 listopada w Święto Niepodległości, zapragnęli oni wziąć udział w Marszu Niepodległości z biało – czerwonymi flagami w dłoniach. Znamienny w tym miejscu jest obraz jednego z przedstawicieli lewackiego środowiska, który pod eskortą policji krzyczał „Heil Auschwitz!”, unosząc przy okazji prawą rękę z hitlerowskim pozdrowieniem. To są ci rzekomi antyfaszyści? Co na to dziennikarze „postępowej” prasy?

Nie były to niestety jedyne przykłady antypolskich działań. Jak bowiem inaczej nazwać decyzję piłkarskiej centrali, która w tych dniach narodowego świętowania zaprezentowała podczas meczów reprezentacji „nowoczesne stroje” bez godła narodowego. Orzeł zniknął z piłkarskich koszulek sprzedany za garść srebrników. Albo obrazek z Wilna, kiedy na widok kibiców, jeden z pracowników polskiej ambasady nerwowo wykrzykiwał, aby na cmentarzu na Rossach nie wprowadzać do programu uroczystości żadnych nowych elementów. Na moją uwagę, że chcemy tylko zaśpiewać wspólnie z rodakami hymn państwowy i „Rotę”, odparł, że były już śpiewane na uroczystościach w ambasadzie (oczywiście i tak zrobiliśmy swoje). I wreszcie parlamentarzyści z Ruchu Palikota, którzy rozpętali kolejną już w historii rodzimego lewactwa wojnę z Krzyżem. Jak mogliśmy się w tych dniach dowiedzieć z ust rzecznika prasowego tej formacji, Polska państwowość wywodzi się z tradycji pogańskich, chrzest Polski był tylko mało znacznym epizodem w dziejach naszej ojczyzny, podobnie jak i jej chrześcijańskie tradycje. 

Ręce opadają…, ale duch w narodzie nie ginie. Zupełnie jak w piosence Jan Pietrzaka: „Wtedy, kiedy los nieznany, zozsypywał nas po kątach, kiedy obce wiatry grały, obce orły na proporcach - przy ogniskach wybuchała niezmożona nuta swojska: Żeby Polska, żeby Polska, żeby Polska była Polską!” Trwajmy zatem przy swoim!

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
("Gazeta Polska Codziennie", 19-20 listopada 2011)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz