poniedziałek, 30 stycznia 2012

HISTORIA – zwiastunka przyszłości.


Jedną z najbardziej znanych łacińskich sentencji, jest powiedzenie: Historia magistra vitae est. Jest to jednak w rzeczywistości tylko część wypowiedzi Cycerona, słynnego mówcy rzymskiego, popularyzatora greckiej filozofii i polityka zarazem. W jednym ciągu wymienia on także inne przymioty historii, która jest według niego również „świadkiem czasu, światłem prawdy, życiem pamięci i zwiastunką przyszłości”. Dopiero taka definicja dziejów zapisywanych codziennie przez pojedynczego człowieka i całą ludzkość wydaje się pełna. Ze względu na przesłanie, które w sobie niesie, może stać się wyzwaniem przydatnym w procesie wychowawczym.


Historia w misji księdza Bosko

Ze znaczenia historii w całokształcie procesu wychowawczego zdawał sobie znakomicie sprawę ksiądz Bosko. Podczas swojej pracy pedagogicznej w oratorium bardzo często odwoływał się do ważnych wydarzeń z dziejów Kościoła, interpretował je w odniesieniu do współczesnych mu wydarzeń, wskazywał na mądrość czerpaną z doświadczenia wypływającego z tradycji odziedziczonej po poprzednikach. Był także wielkim popularyzatorem historii wśród mas ludowych. Wśród wielu opublikowanych przez niego dzieł przeznaczonych dla ludzi prostych oraz młodzieży znajdziemy krótkie streszczenia historii Kościoła, historii biblijnej czy dziejów Włoch. Był autorem biografii swoich wychowanków, których Pan Bóg powołał do siebie w wieku młodzieńczym – Dominika Savio i Michała Magone. Zadbał, aby spisane zostały koleje rozwoju oratorium założonego przez niego w turyńskiej dzielnicy Valdocco, które stało się kolebką Zgromadzenia Salezjańskiego. Wreszcie za swojego życia polecił, aby domy salezjańskie rzetelnie gromadziły dokumentację i sporządzały kroniki dzieł wychowawczych prowadzonych dla ludzi młodych, by można było w przyszłości się do nich odwołać. Posiadał zatem zmysł historyczny, a zarazem perspektywiczny.

Przekonujemy się o tym zwłaszcza dziś, kiedy przygotowując się z całą Rodziną Salezjańską do dwusetnej rocznicy urodzin naszego świętego założyciela, zgodnie z zamysłem obecnego przełożonego generalnego ks. Pascuala Cháveza, mamy na nowo zanurzyć się w historię księdza Bosko i dziedzictwo przez niego pozostawione. Odczytać je w kontekście historycznym, ale w odniesieniu do współczesnych wyzwań, które stają przed salezjanami XXI w. Okazuje się bowiem, że problemy, z którymi zmagał się ksiądz Bosko u początków swojego dzieła wychowawczego są zbliżone do tych, przed którymi stajemy także dzisiaj. W dziejach zbawienia człowieka, dla których fundamentalnym jest program zaproponowany mu przez Jezusa Chrystusa, pojawia się wciąż ten sam przeciwnik, który próbuje go zdewaluować, ośmieszyć, zmarginalizować, a tym samym zwieść ludzkość ze szlaku wytyczonego przez świętą Ewangelię. Współcześni chrześcijanie stawić muszą czoła kolejnym mutacjom pomysłów, którymi od zarania historii cywilizacji omamić ich chcą osobiści wrogowie Pana Boga. Dlatego ważne jest, by w tych zmaganiach korzystać z dziedzictwa przeszłości, ze świadectwa tych, którym przed nami udało się pokonać odwiecznych wrogów Kościoła.

Historia jest w tym przypadku dla nas nie tylko nauczycielką życia, ale także –jak mawiał Cyceron – „zwiastunką przyszłości”. Ksiądz Bosko w swojej katechezie skierowanej do młodzieży, odwołując się do kart historii Kościoła czy też osobistych doświadczeń, zawsze widział w nich zapowiedź świetlanej przyszłości ludu Bożego, ostatecznego zwycięstwa prawdy płynącej z Chrystusowego krzyża. Taka właśnie postawa jest dla nas dzisiaj wyzwaniem.

Historia programem wychowawczym

Kiedy z całą Rodziną Salezjańską staramy się w misji pedagogicznej i ewangelizacyjnej, którą realizujemy we współczesnym świecie, odwołać się do doświadczenia i życia księdza Bosko, w naturalny sposób odkrywamy na nowo przestrzeń wychowawczą jaką stwarza nam edukacja historyczna w ogóle. W konkretnych kontekstach, w których przychodzi nam dzisiaj na różnych kontynentach realizować pracę wychowawczą wśród młodzieży. Okazuje się ona niezwykle cenna, zwłaszcza w naszych polskich doświadczeniach. Jeśli dziś zastanawiamy się, jak zmieniać rzeczywistość wokół nas – w której spora część naszego społeczeństwa została przez decydentów wykluczona z głównej przestrzeni medialnej, decyzyjnej, sukcesywnie próbuje się także wykreślić jej doświadczenia i dziedzictwo, z którego wyrasta, z kart dziejów pisanych przez dyżurnych historyków, zakłamujących przeszłość w imię doraźnych celów politycznych – to właśnie zdrowa edukacja historyczna, promująca prawdziwą wiedzę o losach naszej Ojczyzny na przestrzeni wieków, może się okazać kluczem do mentalnościowych przemian społeczeństwa, które z czasem okaże się zdolne do obrony swojej tożsamości, dobrego imienia czy wreszcie suwerenności na arenie międzynarodowej. Tak zachowa się każdy, kto będzie świadomy swoich korzeni, z których wyrasta, wartości kształtujących poczucie narodowej więzi, zwłaszcza w chwilach sytuacji skrajnie niesprzyjających. Człowiek, który na kartach naszych dziejów odnajdzie autorytety, pokazujące świadectwem swojego życia, jak winna wyglądać postawa umiłowania ojczyzny. Dodajmy autorytety, których w przestrzeni publicznej dzisiaj wyraźnie brakuje.

Dlatego dużym przedsięwzięciem staje się dla współczesnych wychowawców edukacja historyczna młodego pokolenia. Chociażby z tego powodu, że musi być w znacznej mierze prowadzona siłą ich osobistego przekonania do konieczności jej aplikowania w procesie wychowawczym, pomimo skrajnie niesprzyjających warunków zewnętrznych. Od kilku bowiem lat historia, zwłaszcza ta nieodległa, jest systematycznie rugowana z programów szkolnych, upolityczniana i zakłamywana w przekazach medialnych. Obserwować można zjawisko kreowania na narodowych bohaterów ludzi, którzy w ogólnym rozrachunku ich życia, nic z godną szacunku postawą nie mają wspólnego. Swoistym kuriozum w państwie demokratycznym wydaje się także fakt blokowania w publicznych mediach tylu wartościowych filmów o tematyce historycznej, które za czasów totalitarnego państwa komunistycznego nazywano popularnie „półkownikami”, czy też likwidacja w telewizji programów nawiązujących w swej tematyce do drażliwych tematów z najnowszej historii Polski.

Promocja historii wyzwaniem pedagogicznym

Te zewnętrzne przeciwności nie powinny nas jednak zrażać. Na przekór wszystkiemu powinniśmy wyjść na przeciw młodym ludziom, którzy poprzez blokadę w oświacie i mediach nie mają dostępu do rzetelnej wiedzy historycznej. Trzeba zadbać o promocję wszelkich – pojawiających się w przestrzeni niezależnej aktywności – inicjatyw, propagujących prawdziwą wiedzę historyczną. Kultywować w rodzinach szacunek do przeszłości, uwrażliwiać na wartości przekazywane przez najstarszych jej członków, którzy czerpią ze swojego życiowego doświadczenia. Szukać sposobów, jak w sposób atrakcyjny i zrozumiały dla współczesnej młodzieży przywoływać piękne karty naszych dziejów.

Sukcesy, które odniosły projekty realizowane przez ludzi wrażliwych na przywołane powyżej potrzeby, jak np. popularność Muzeum Powstania Warszawskiego, rekonstrukcje ważnych wydarzeń historycznych, wiele lokalnych inicjatyw upamiętniających dzieje małych ojczyzn, czy wreszcie takie wydarzenia, jak ubiegłoroczny Marsz Niepodległości czy też ostatnie uroczystości upamiętniające ofiary stanu wojennego, napawają nadzieją, że wszelkie wysiłki podejmowane w celu promowania prawdziwej historii trafiają wśród młodego pokolenia na podatny grunt. Mało tego, badania ośrodków społecznych opinii dowodzą, że polska młodzież jest dumna z dokonań swoich przodków. Potrafi o wiele bardziej krytycznie, niż oficjalnie lansowana propaganda, ocenić chociażby postawę głównych reżyserów stanu wojennego w Polsce.

W tych trudnych dla historii czasach żyjmy zatem przekonaniem, które było cechą charakterystyczną dla pedagogicznej myśli księdza Bosko, że duchowe dziedzictwo naszych dziejów stanie się inspiracją dla kolejnego pokolenia Polaków do zapisywania chwalebnych kart współczesnej Christianitas.

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
„Magazyn Salezjański Don Bosco”, nr 2 (2012).

1 komentarz:

  1. Pasuje mi w tym miejscu cytat Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego:
    "Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości. Naród, który nie wierzy w wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się"
    A dzieje to nie tylko prawda historyczna, to także nasza kultura narodowa, nasza tradycja. To także tradycja obchodzenia świąt po polsku, którą pewne siły zamieniają na święta skomercjalizowane, nie mające nic wspólnego z naszym polskim duchem.
    W przekazywaniu tej tradycji najważniejsza jest rodzina, bo w niej każdy ma korzenie.
    Wyrywanie dzieci z rodziny poprzez "fundowanie" im różnorakich zajęć (tak np. robiono w ZSRR) daje pewność władzy, że te dzieci wyrosną na ludzi, którymi łatwo się manipuluje, bo nie będą czuli oparcia w najbliższych.
    Smutny jest obraz wielu polskich rodzin. Rodzicami są często albo ludzie, którzy się muszą dorobić i w tym upatrują szczęście dla siebie i swoich "przerzucanych z kąta w kąt dzieci", albo są nimi ludzie w inny sposób niewydolni wychowawczo. Ludzie, których głównymi atrybutami są najczęściej papieros w jednej ręce, a kufel piwa lub kieliszek wódki w drugiej. Potwornie przykre jest to, że są to w ogromnym procencie kobiety - matki Polki.

    OdpowiedzUsuń