Tematyka polskich szkół na Litwie zdominowała ostatnio doniesienia krajowych mediów z Wilna. Problemu jednak, nie rozwiązuje zapowiedziany przez premiera Tuska prace specjalnego zespołu, który ma zająć się łagodzeniem skutków feralnej ustawy oświatowej, uderzającej w mniejszość polską. To zaledwie wierzchołek “góry lodowej”, od którego trzeba oczywiście zacząć. Dalej jednak pozostanie nierozwiązana sprawa chociażby pisowni polskich nazwisk, czy uzyskanie zgody rządu litewskiego na dwujęzyczne nazwy miejscowości i ulic, w tych regionach, gdzie większość ludności stanowią Polacy (to zwykłe standardy europejskie, a nie ekstrawagancja). Dojście do porozumienia w tym względzie wydaje się o wiele bardziej skomplikowane, niż nam się go przedstawia w mediach. Litwa od długiego czasu nie ustępuje w tym względzie ani na krok, karząc przy okazji naszych rodaków za używanie języka ojczystego wysokimi mandatami (np. właścicieli prywatnych busów kursujących z litewskiej stolicy na Wileńszczyznę z tablicami polskich nazw miejscowości). Z ogłaszaniem sukcesów w mediacjach z Litwinami polski premier powinien więc jeszcze poczekać.
Należy się oczywiście zgodzić z Donaldem Tuskiem, który podczas swojej wizyty w Wilnie powiedział, że „Polska jest winna swoim rodakom opiekę i wsparcie wtedy, kiedy tego potrzebują”. Ważne jednak, by pamiętał o tym, nie tylko w świetle telewizyjnych kamer. Zmian oświatowych korzystnych dla Polaków z Wileńszczyzny trzeba bowiem dokonać także w naszym ustawodawstwie. Ono powinno być naszym pierwszym wyrzutem sumienia, zanim zaczniemy wspierać młodzież polskich szkół za granicą. Porządek trzeba najpierw zrobić na swoim podwórku. W tym roku jedna z najlepszych uczennic polskiego liceum im. Mickiewicza, tegoroczna laureatka olimpiady polonistycznej na Litwie, po uzyskaniu matury z wyśmienitymi wynikami, postanowiła zdawać na medycynę do polskiej uczelni. Egzaminy odbyły się w konsulacie w Wilnie i oczywiście je zdała. Po jakimś czasie poinformowano ją, że musi jednak pojechać na dodatkowe egzaminy do Łodzi. Oczywiście na swój własny koszt (a nie jest to mały wydatek). Pojechała i doznała kolejnego upokorzenia. Musiała zdawać egzamin z języka polskiego z cudzoziemcami m.in.. z krajów afrykańskich i azjatyckich, zmuszano ją też do pisania podania o przyjęcie na rok zerowy (dla tych, którzy nie znają polskiego). Oczywiście zaprotestowała i ostatecznie przyjęto jej podanie na rok pierwszy. Zdała ponownie wszystkie egzaminy. Dla polskiej dziewczyny problemy się jednak nie skończyły. Jej przypadek miała rozstrzygnąć pani minister nauki i szkolnictwa wyższego. Rodziców maturzystki poinformowano, że z konsulatu otrzymają wiadomość na jaką uczelnię dostała się ich córka. Żadna informacja jednak nie przyszła. Pomimo licznych telefonów do konsulatu dziewczyna nie dowiedziała się gdzie będzie studiować. W międzyczasie, dostała się na medycynę w Wilnie. Pomysł studiowania w Polsce zarzuciła. Troskę polskiego rządu o rodaków zapamięta pewnie na całe życie.
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
„Nasza Polska”, 11 października 2011 r., s. 14.
Nadal pokutuje problem "obywatelstwa zagrabionego"... W naszej ukochanej Ojczyźnie nadal honorujemy dyktat sowiecki Stalina, który jednego dnia zadecydował o tym, iż odebrał polskie obywatelstwo mieszkańcom polskich województw wschodnich i narzucił im obywatelstwo sowieckie. Tymczasem ta dziewczyna z cała pewnością miała dziadków - którzy posiadali obywatelstwo polskie i z tego chociazby tytułu winna byc traktowana na równi z każdym obywatelem polskim. Wszak u nas w kwestii obywatelstwa obowiązuje prawo krwi, a nie ziemi jak chociażby w Stanach.
OdpowiedzUsuńMariusz A. Roman
Nie bez powodu Bł. Jan Paweł II po wyborze na papieża swoją kardynalską piuskę ofiarował Matce Boskiej Ostrobramskiej jako wotum.
OdpowiedzUsuńUfam, ze teraz czuwa nad tymi polskim dziećmi na Litwie i możemy liczyć na Jego wstawiennictwo.
Bardzo Ważne sprawy Ksiądz porusza w tym artykule. Żeby je poczuć trzeba mieć serce, a teraz w miejscu serca ludzie mają zupełnie coś innego. Oczywiście na czele tych ludzi mamy p. D. Tuskiem. Bóg ma jednak swój ukryty cel. I dla tej Wspaniałej młodej Polki wszystko ułoży się dobrze. Bo Bóg wie lepiej.