sobota, 29 marca 2014

Moi niepełnosprawni przyjaciele

„Jest Pan kłamcą, cały czas Pan kłamie, pana rząd i ministrowie” – tymi mniej więcej słowami skwitowali wypowiedzi premiera Donalda Tuska rodzice dzieci niepełnosprawnych, z którymi spotkał się w czasie ich protestu w Sejmie. Niewiele było takich sytuacji, żeby ktoś z taką odwagą i determinacją publicznie wypunktował szefa polskiego rządu. To ludzie niezwykle odważni, zdeterminowani sytuacją, w której nie mogą z powodu opieszałości rządzących zapewnić swoim dzieciom odpowiedniej opieki. Siłacze, którzy z miłości do swoich pociech wiele potrafią znieść i całkowicie się im poświęcić często odkładając na bok kariery i cały blichtr tego świata. A co najgorsze często są niezrozumiani, skazani na samych siebie.

Miałem wielokrotnie ten wieli dar poznać osobiście tych wspaniałych ludzi i zaprzyjaźnić się z ich dziećmi. Wielu z nich przyprowadza swoje pociechy na stadion. Kibice niepełnosprawni zresztą są świetnie zorganizowani. Mają nawet swoje stowarzyszenia, żeby wspomnieć chociażby bliską mojemu sercu gdańską inicjatywę Stowarzyszenia Kibiców Niepełnosprawnych im. Dawida Zapisek. Są one bardzo prężne. Bardzo się cieszę, że coraz więcej niepełnosprawnych kibiców pojawia się na naszej pielgrzymce na Jasnej Górze. Pierwszych przywiózł ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski, niezmordowany ich przyjaciel. Na ostatnią przyjechali z wielu już miast w Polsce ze swoimi rodzicami i opiekunami.



Niepełnosprawni są dla nas wielkim darem. Potrafią swoją osobą przypomnieć, co naprawdę ma na tym świecie wartość. Uczą godności każdego życia, możliwości spełnienia marzeń nawet w obliczu wielkich przeciwności, pokonywania samego siebie. Wspaniale integrują grupę. Widziałem to nie tylko w przypadku kibiców. Ś.p. Dawid Zapisek, jest w tym miejscu najlepszym przykładem. Swego czasu z moja grupą „żółtą” do Ostrej Bramy pielgrzymował autystyczny Błażej. Towarzyszyła mu jego dzielna mama, czasem także i ciocia. Przez kilka lat wspólnego wędrowania Błażej znalazł w naszych „żółtkach” dobrych przyjaciół, którzy z radością podejmowali z nim trud pielgrzymowania. Czasami spotykali się z nim wciągu roku. Był dla nas wielkim darem. Pojechał ze mną kiedyś na kolonie dla dzieci i znów stał się ważnym członkiem naszej wakacyjnej wspólnoty. Jego rówieśnicy pięknie potrafili się nim opiekować. Robili to bardzo spontanicznie, nikt im tego nie kazał, z dobroci dziecięcego serca wiedzieli, że potrzebuje ich pomocy. Widać było gołym okiem, jak bardzo Błażej się uaktywniał zarówno na pielgrzymce i koloniach. Kiedyś go odwiedziłem w Warszawie i na mój widok od razu zaczął śpiewać pielgrzymkowe piosenki. Strasznie mnie wtedy ścisnął za serducho.

Te doświadczenia są dla mnie bardzo cenne i dziękuje za nie Panu Bogu. Za moich niepełnosprawnych przyjaciół. Zachęcam wszystkich, żeby nie bać się niepełnosprawnych dzieci, pomagać ich rodzicom. Oni tak naprawdę więcej nam dadzą, niż jesteśmy w stanie im ofiarować. Błażejowi obiecałem, że zabierzemy go na następna pielgrzymkę, a jego dzielną mamę Monikę serdecznie pozdrawiam. Była wśród protestujących w sejmie i dzielnie walczy o godne traktowanie swojego syna. Jesteś wielka!

Ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 29 - 30 marca 2014 r.)
 

3 komentarze:

  1. Fenomenalnie wpisał się Ksiądz w mój obecny nastrój - dzień po Dniu Odnowy lubelskiej wspólnoty WiŚ "Ogród"... Są to cudowni ludzie, którym obce są uprzedzenia i brak sympatii dla drugiego człowieka, którzy potrafią kochać Boga bardziej, aniżeli niejeden gorliwy katolik, którzy potrafią pomagać, choć sami potrzebują pomocy... I właśnie po 7 godzinach w ich gronie, wróciłam zmęczona do domu - jak każdy, kto poświęca uwagę drugiemu człowiekowi, musi coś przynieść, wynieść, musi coś ogarnąć. To było tylko 7h, a matki i rodzice poświęcają tych godzin 24 na dobę. To był jeden dzień z mojego miesiąca, bliscy osób niepełnosprawnych poświęcają im całe miesiące. Pan premier mógłby spędzić jeden dzień - 12h - w rodzinie z osobą niepełnosprawną - wtedy zrozumiałby, co znaczy być kochanym bez względu na to, kim się jest, co znaczy troszczyć się o kogoś, kto sam się o siebie zatroszczyć nie może...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli wielkość człowieka można określić na podstawie jego pięknych czynów i wyrzeczeń to już odwagę określa się na podstawie wewnętrznego dobra, oraz ogromnego serca. Taki jest obraz bohatera - tacy są też owi rodzice w sejmie. Z czystym sumieniem można ich nazwać bohaterami dnia codziennego, miłość jest wielka - takiej woli, takiego samozaparcia, podania dłoni gdy zmęczenie łamie nogi, tylu łez wylanych ....tego wielu panujących, nie doświadczy - dlatego decyzjami okrutnymi zamykają sobie drogę do człowieczeństwa...tak Panie pseudo premierze - do człowieczeństwa.
    Niech Bóg Ma W Swojej opiece wszystkie dzieci niepełnosprawne ich rodziców, patriotycznych kibiców Ciebie Księże Jarosławie i Ciebie Tadeuszu....
    ardawl

    OdpowiedzUsuń
  3. Można tylko pozazdrościć podejścia do tematu i próbować naśladować.

    OdpowiedzUsuń