4 sierpnia 2011 r. minęła 70. Rocznica śmierci o. Maksymiliana Marii Kolbego w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Przypomnijmy, że w październiku ubiegłego roku Senat RP ogłosił 2011 r - Rokiem Kolbiańskim. Rocznica męczeństwa tej wyjątkowej postaci w panteonie wielkich Polaków XX w. stała się jeszcze jedną okazją do przypomnienia jego wielkich zasług dla Kościoła i ojczyzny.
Dla czcicieli Matki Najświętszej św. Maksymilian wciąż jest niedoścignionym wzorem zaufania jej Niepokalanemu Sercu i gorliwości w szerzeniu kultu Maryi. Był przecież pomysłodawcą i twórcą Rycerstwa Niepokalanej (Militia Immaculatae), które miało być odpowiedzią na szerzące się na świecie bezbożnictwo i zgorszenie. Bardzo szybko ten pobożny związek zaczął się rosnąc w siłę skupiając w swoich szeregach rzesze wiernych. Sukcesem okazał się także wydawany od stycznia 1922 r. miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”, który w 1938 r. osiągnął nakład miliona egzemplarzy.
W l. 1922-1927 pismo było wydawane przez o. Maksymiliana w zorganizowanej przez niego drukarni przy klasztorze franciszkańskim w Grodnie. W tych latach przyszły męczennik wielokrotnie odwiedzał Wilno i modlił się w Ostrej Bramie. Dziś często w publikacjach przywołuje się słowa, jaką miał wypowiedzieć przed wileńskim tronem Maryi: „Matko Boża Miłosierdzia, nie masz na swoim ręku Dzieciątka Jezus, to weź mnie na Swoje ręce i przenieś szczęśliwie przez życie”.
Zapowiedź wielkich uroczystości w Wilnie
„Rycerz Niepokalanej”, którego głównym zadaniem było krzewienie kultu maryjnego wśród wiernych starał się na swoich łamach omawiać wszystkie najważniejsze wydarzenia związane z wydarzeniami, jakie miały miejsce w najważniejszych polskich sanktuariach. W tym względzie stanowi dziś cenne źródło informacji o minionych wydarzeniach, nie inaczej jest z uroczystościami koronacji wileńskiej Matki Bożej Miłosierdzia. Z historycznych dziś już egzemplarzy możemy wyłuskać wiele ciekawych informacji.
Już w majowym numerze „Rycerza Niepokalanej” odnajdziemy zapowiedzi wileńskich uroczystości wraz z informacją o tym, że w dniu koronacji został zapowiedziany zjazd całego polskiego episkopatu. W redakcyjnym komentarzu wyrażono także nadzieję, że lipcowe wydarzenia będące Nowym tryumfem Matki Najświętszej „zespolą umysły i serca ku służbie Bogu i Ojczyźnie”.
Decyzja o koronacji Obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej została podjęta w Watykanie 9 lutego 1927 r. W tym dniu ukazał się dekret podpisany przez Kardynała Antonio Vico, Prefekta Świętej Kongregacji i Obrzędów, w którym informował on metropolitę wileńskiego abp. Romualda Jałbrzykowskiego o pozytywnej odpowiedzi Ojca św. Piusa XI, na prośbę skierowaną do niego przez ordynariusza i sufragana oraz kapitułę Bazyliki Metropolitarnej i wiernych archidiecezji wileńskiej o koronację wizerunku Matki Bożej Miłosierdzia. W dekrecie podkreślono także, że papież, który przed objęciem tronu stolicy apostolskiej był nuncjuszem w Polsce, żywi osobistą część i nabożeństwo do Maryi z Ostrej Bramy. Przypomnijmy, że w 1920 r. Achille Ratti odprawił tam Mszę św. To spotkanie z Matką Miłosierdzia zawsze bardzo serdecznie wspominał. Wspomniany dekret rzymskiej kongregacji został w całości opublikowany przez o. Maksymiliana Kolbe w czerwcowym numerze „Rycerza”.
Relacje z aktu koronacji
Według ówczesnej prasy w uroczystościach koronacyjnych wzięło udział 150 tys. wiernych. Do Wilna oprócz polskich biskupów zjechały najważniejsze osobistości w państwie z prezydentem Ignacym Mościckim i marszałkiem Józefem Piłsudskim na czele. Tłumy wiernych modliły się przed Ostrą Brama już 1 lipca, skąd procesyjnie w godzinach wieczornych przeniesiono cudowny obraz do wileńskiej katedry. Centralne uroczystości miały miejsce dzień później w liturgiczne wspomnienie Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny.
Z relacji zamieszczonej w „Rycerzu Niepokalanej” dowiadujemy się m.in., o odświętnie przystrojonym wileńskim dworcu, który witał w tych dniach pątników z całej Polski. Redaktor zaś pisma (niestety anonimowy) wysłany na uroczystości zabrał ze sobą 600 numerów „Rycerza”, które rozdał pielgrzymom. Na łamach pisma złożył także świadectwo, pamięci modlitewnej o czytelnikach franciszkańskiego miesięcznika. „Modliłem się, już nie wiem jak długo było– pisał w swoim reportażu – Wiem tylko, żem również potrzeby naszego „Rycerza” Matce Bożej gorąco przedkładał. I prosiłem, by z bezmiernych bogactw, jaki są w jej posiadaniu, wydzielała hojnie tym wszystkim, co „rycerzowi” życzliwi są, rozpowszechniają go gorliwie i wspierają ofiarami. Wpatrywałem się ufnie w twarz Miłosiernej pani i nie mogłem wierzyć, aby prośbie mej odmówić miała”.
Nazajutrz, 2 lipca 1927 r. odbyły się główne uroczystości koronacyjne. W imieniu Ojca św. dokonał ich kard. Aleksander Kakowski, arcybiskup metropolita warszawski, ostatni prymas Królestwa Polskiego, Członek Rady Regencyjnej (1917-1918). W trakcie uroczystości odnowiono lwowskie śluby Jana Kazimierza złożone przed trzema niemal wiekami Królowej Korony Polskiej. Potwierdzono uroczyście tytuł Matki Bożej Miłosierdzia, już wcześniej nadany przez Papieża Maryi w ostrobramskim wizerunku. Podczas koronacji nałożono na skronie Maryi złote korony, które były wotum Narodu Polskiego za odzyskanie niepodległości po latach zaborów. Niestety w czasie tego doniosłego święta nie dopisała pogoda i całość uroczystości odbywała się w strugach ulewnego deszczu. Nie odstraszyło to jednak wiernych, którzy z gorliwością polecali się opiece Matki Najświętszej. Wysłannik „Rycerza Niepokalanej” tak relacjonował moment koronacji: „Ustawiczna i beznadziejna ulewa siekająca wszystkich i wszystko, co na placu Katedralnym przygotowanem było, budziła wpierw smutek i refleksje ponure… Ale gdy mimo to Obraz na zewnątrz Katedry wyniesiono i Episkopat zajął miejsca na placu sobie wyznaczone, a równocześnie prawie i Rząd polki z premierem i prezydentem Rzeczypospolitej się zjawił, trybuny zaś w dalekim promieniu choć częściowo się wypełniły i obrzęd Koronacji się rozpoczął – nie wypogodziło się co prawda zapłakane niebo, ale rozpogodziły się serca – najzupełniej. (…) salwy armatnie zagrzmiały, a J. Em. Ks. Kardynał Kakowski wśród powiewnych pień korony złote na skroń Matki Ostrobramskiej pozakładał… (…) Po cichej Mszy św. odprawionej pontyfikalnie przez J. Em. Ks. Kardynała Kakowskiego i odśpiewaniu „Te Deum”, ruszył – mimo ulewnego wciąż deszczu – pochód ku Ostrej Bramie. Dla nikogo na świecie w taką ulewę bym nie szedł – dla Ciebie , O Matko Boża Ostrobramska – szedłem. I szły nieprzeliczone tłumy. Bo je przykuwała wzrokiem swym łaskawym Maryja i odejść nie pozwalała…”.
Przemówienie biskupa Kazimierza Michalkiewicza
Podczas uroczystości koronacyjnych płomienne przemówienie wygłosił sufragan wileński bp Kazimierz Michalkiewicz. Zostało w całości opublikowane na łamach „Rycerza Niepokalanej” w jego wrześniowym numerze. W swoim wystąpieniu biskup porównał akt koronacji Matki Bożej Miłosierdzia do pamiętnych ślubów króla Jana Kazimierza złożonych 1 kwietnia 1656 r. we Lwowie, kiedy władca w obliczu wojny ze Szwecją, obrał Najświętszą Maryję Pannę Królową Korony Polskiej. Odwołał się także do wielu łask jakie na wiernych spływały za pośrednictwem Pani Wileńskiej, przywołując zwłaszcza te wydarzenia, kiedy Maryja orędowała za Polskim narodem znajdującym się w niebezpieczeństwie. Po mimo upływu lat wypowiedziane przez bpa Michalkiewicza słowa wciąż wywołują wzruszenie i mobilizują do wdzięczności Panu Bogu za obecność Maryi w trudnych dziejach Rzeczpospolitej. Warto w tym miejscu przywołać więc fragmenty tego wystąpienia: „Wszak pamiętamy – wołał wileński sufragan – jak niedawno wróg już się znajdował na przedmieściach stolicy naszej, a tu na tem miejscu obchodził wzięcie Warszawy. Ale przychodzi dzień 15 sierpnia 1920 roku, dzień uroczysty Wniebowzięcia Maryi – dzień cudu nad Wisła. A w prastarym naszem Wilnie komuż zawdzięczamy, że pomimo takiego prześladowania i ucisku, sponiewierania wszystkiego co katolickie i polskie, myśmy wytrwali w wierze naszej świętej i nie sprzeniewierzyliśmy się naszym ideałom narodowym – jak nie tej Matce Miłosierdzia, co w Ostrej świeci Bramie? Gdy zajrzymy do starych aktów, widzimy, że tej Pani łaskawej, przed która zginali kolana wieszczowie nasi, przed którą naród cały tonął w modlitwach i pieniach pobożnych, zanosząc do jej tronu ostrobramskiego swe łzy i radości, swe bóle, troski, cierpienia i nadzieje – zawdzięczamy najrozmaitsze łaski i cuda dla tych, którzy z wiarą i ufnością w czystem sercu szukali pomocy i opieki w cudownym obrazie. Ale po co mamy szperać w aktach – idźmy raczej do samego źródła tych łask i cudów, do kaplicy ostrobramskiej, do tej żywej księgi, gdzie z sercem wezbranym wdzięcznością, czcią i uwielbieniem dla tej Matki Najświętszej Ostrobramskiej za łzy otarte, za serca ukojone, zamieszczono tysiące wotów na podziękowanie i potwierdzenie otrzymanych łask i cudów doznanych”.
W końcówce swojego wystąpienia sufragan wileński wyraził także przekonanie, że odnowienie podczas uroczystości ślubów Jana Kazimierza okażą się dla polskiego narodu zbawienne i Maryja otoczy swoją opieką wszystkie stany Rzeczpospolitej. Podkreślił, że akt ślubowania zobowiązuje zwłaszcza Polaków do walki z bezbożnym komunizmem i wierności Bożym przykazaniom. Wyraził to słowami: „Ślubujmy, że ze złem, które idzie ze Wschodu i wciska się w ogniska nasze domowe i do warsztatów pracy walczyć będziemy do ostatniej kropli krwi i zwalczać go nie ustaniemy wszędzie i zawsze. Ślubujmy, że do tego złota i do tych drogich kamieni dokładać będziemy skarby tysiąckrotnie droższe, to jest serca nasze – czyny nasze szlachetne, a życie z prawem Bożem i kościelnem zgodne”.
„Dzięki ci Matko za Wilno”
Warto także jeszcze raz wspomnieć, że w gronie dostojników państwowych w uroczystościach brał udział Marszałek Józef Piłsudski. Wśród ostrobramskich wotów, o których w sowim przemówieniu wspominał bp Kazimierz Michalkiewicz, znajduje się także i tabliczka ufundowana w 1919 r. przez Piłsudskiego z napisem „Dzięki ci Matko za Wilno”. Biograf marszałka, legionista i minister płk. Wacław Jędrzejewicz tak wspominał miłość Piłsudskiego do Matki Miłosierdzia: „Miał przez całe swoje życie wyraźny kult do Matki Boskiej Ostrobramskiej. Jej wizerunek wisiał zawsze nad Jego łóżkiem, gdy wybierał się w podróż służbową, czy na wypoczynek, obraz Jej zawsze był przy nim”. Zaś św. Maksymilian Maria Kolbe po śmierci Marszałka tak pisał o jego nabożeństwie do Matki Ostrobramskiej: „Bogarodzica towarzyszyła mu w bojowym marszu ku Polsce Niepodległej. Józef Piłsudski miłość ku Matce Niebieskiej wyssał z piersi swojej ziemskiej matki, która bardzo miłował. Od swojej matki nauczył się też kochać wspólną dla wszystkich ludzi matkę i ukochał Ją w postaci Ostrobramskiej Maryi Panny. I ta miłość towarzyszyła mu przez całe życie. Teraz może łatwiej zrozumiemy dlaczego Matka Boża dała mu złamać hordy bolszewickie w dniu Swojego Wniebowzięcia”
Wśród materiałów biograficznych dotyczących życia Piłsudskiego, znajdziemy także anegdotę, związaną z uroczystościami koronacyjnymi. W związku z feralną ulewą pojawiły się propozycje, aby uroczystości przenieść do wnętrza wileńskiej katedry. Ostateczną decyzję w tym względzie pozostawiono właśnie Piłsudskiemu. Ten jednak postanowił pozostawić je na zewnątrz świątyni katedralnej, a kiedy jeden z księży chciał usłużyć mu parasolem, marszałek miał powiedzieć: „Schowaj, ksiądz ten parasol! Kiedy koronują Królowe Polski – można stać na deszczu! Jestem u Matki Boskiej na ordynansach!”
Cudowne uzdrowienia
Tematyka koronacji obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej pojawiała się w kolejnych numerach „Rycerza Niepokalanej” z 1927 r. Zamieszczano w piśmie m.in. zdjęcia Wilna podczas pamiętnych uroczystości. W numerze wrześniowym „Rycerz” doniósł czytelnikom także o cudach jakie miały się wydarzyć podczas momentu nałożenia koron papieskich na cudowny obraz Matki Miłosierdzia. W tłumie pątników rozległ się radosny krzyk niejakiego Michała Żemajtisa, który przybył o kulach na uroczystości z terenów Litwy i cudownie odzyskał władzę w nogach. Drugim pielgrzymem, uzdrowionym tym razem ze ślepoty był Jan Pasiewicz. Według relacji „Rycerza” oba przypadki wywołały poruszenie wśród uczestników koronacji oraz wzbudziły zainteresowanie obecnego tam duchowieństwa i lekarzy.
Matko Miłosierdzia módl się za nami!
Wspominając św. o. Maksymiliana warto wspomnieć, że w roku koronacji Matki Bożej Miłosierdzia, opuścił Grodno i rozpoczął nowe wielkie dzieło w Niepokalanowie. Cuda za wstawiennictwem Maryi zaczęły się dziać w jego życiu z jeszcze większą mocą. To dobra wskazówka dla nas, by zawierzać nieustannie wszystkie sprawy Matce Najświętszej, a Pan Bóg nie zostawi naszego wołania bez odpowiedzi. Prosząc zatem Maryję o błogosławieństwo dla nas i całego narodu, zakończmy zatem tę opowieść, tak jak zakończył swoje kazanie w dniu koronacji bp Kazimierz Michalkiewicz, fragmentem pieśni śpiewanej ongiś przez wszystkich przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej, a która zamilkła pod nakazem ciemiężycieli:
Obrono wielka miasta Giedymina
Wilna całego pociecha jedyna
W Twej Ostrej Bramie obrona potężna,
Królowa Polska a Litewska Księżna
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
„Tygodnik Wileńszczyzny”
Piękny artykuł. Powinszować. Mnóstwo spraw, których nie znałam.
OdpowiedzUsuńPolecam również artykuł o św. Maksymilianie Maria Kolbe z "DEON.pl:
http://www.deon.pl/religia/swiety-patron-dnia/art,211,zolnierz-maksymalny.html