sobota, 28 czerwca 2014

Wojownicy Pana

„Golgota Picnic” wywołała w ostatnich dniach spektakl nienawiści liberalno – lewackich środowisk skierowany w stronę Kościoła i wiernych, którzy nie chcą dopuścić, aby w ich miastach w związku z przedstawieniem doszło do bluźnierczych i świętokradczych aktów. W sukurs barbarzyńcom poszli, jak zwykle w takich przypadkach, różnej maści celebryci, którzy chcą przy takich okazjach przypomnieć o swoim istnieniu, postępowi „katolicy” na czele z „Tygodnikiem Powszechnym” i dyżurnymi kapłanami, którzy zatracili już resztki elementarnej przyzwoitości. O wierze nie wspomnę, bo każdy z nich sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakiej jest ona aktualnie kondycji i jakiemu Panu służy? Czy ważne są jeszcze dla nich jednoznaczne w tej sprawie wypowiedzi pasterzy naszego Kościoła? 



Jednak na wasze wysiłki i pomstowanie na rzekomo fanatyczną i dewocyjną cenzurę. Kiedy nie pierwszy już raz opluwacie ludzi wierzących i kochających swoją ojczyznę, i na jawny akt bluźnierstwa intonujecie swój hymn „nic się nie stało”, dedykuję wam słowa wypowiedziane przez o. Józefa Warszawskiego, bohaterskiego kapelana powstańczej Warszawy, który do walczących żołnierzy w sierpniowe dni 1944 r., podczas Mszy świętej odprawianej wśród ruin, w czasie kazania wołał: „Sprawa nasza – sprawa Boga!”. Weźcie je sobie do serca! 

I nie straszcie ludzi zamieszkami, rozruchami czy bijatyką, jakimś wyimaginowanym przy redakcyjnych biurkach sojuszem „katolsko-kibolskim”, jak to się wciąż próbuje wmawiać resztce jeszcze ogłupianego przez lata społeczeństwa, we wszystkich oświadczeniach odwołujących zapowiedziane bluźniercze spektakle. Kibice poprzez swój udział w protestach kolejny raz pokazują, że nie mają nic wspólnego z otępiałymi mięśniakami, jak się ich przedstawia w waszych mediach. To w wielu przypadkach ludzie, którzy zawsze staną w obronie Ojczyzny i wartości fundamentalnych dla jej tożsamości. Tego możecie być już pewni. My nie protestujemy w tych dniach, ze współczesną sienkiewiczowską fantazją na ustach: „idziemy po was”, ale z modlitwą i różańcami w rękach, bo to jest oręż wojowników Pana!

Wyroki za protesty przeciwko Baumanowi czy Passentowi, taśmowe dywagacje współcześnie nam panujących decydentów, „Golgota Picnic”, pokazują jak w soczewce, jak interpretujecie od 25. lat wolność. Wymownym obrazem w tym względzie są szykany jakie z różnych stron spadają na Anię Kołakowską z „Krucjaty Różańcowej w intencji Ojczyzny”, która zainicjowała protesty przeciwko pseudo sztuce Rodrigo Garci. Najpierw za modlitwę na różańcu próbowano ją zatrzymać podczas marszu we Wrocławiu, który odbywał się pod hasłem „Wszystkich nas nie zamkniecie”, w obronie skazanych kibiców za protesty przeciwko wykładom utrwalacza stalinowskiej władzy na miejscowym uniwersytecie. W tym tygodniu przetrzymywano ją przez cztery godziny na komendzie w Bydgoszczy, gdzie przyjechała złożyć zawiadomienie o przestępstwie osób, które chciały wystawić w tym mieście bluźniercze przedstawienie. Tą samą Anię, kiedy miała zaledwie 17 lat, w stanie wojennym 2 marca 1982 r. gdańska bezpieka aresztowała podczas lekcji w ogólniaku, za prowadzenie modlitwy w kościele Mariackim w intencji internowanych (m.in. za Komorowskiego i Michnika, wtrącam - bo może młodzież nie wiedzieć, że oni też wtedy byli internowani). 22 kwietnia 1982 r. wraz z innymi młodymi ludźmi została skazana na 3 lata pozbawienia wolności. Trafiła do więzienia dla kobiet w Fordonie, gdzie więziono wówczas działaczki podziemia. W wyniku protestów, interwencji Episkopatu, informacjom podawanym na falach Radia Wolna Europa, po czterech miesiącach udzielono jej przerwy w odbywaniu kary pozbawienia wolności w celu kontynuowania przez nią nauki. Ta sama osoba, te same sytuacje. Wczoraj i dziś. Dalszy komentarz w tym miejscu, jak się wydaje, jest zupełnie zbędny.

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 28 - 29 czerwca 2014 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz