W tygodniu uśmiech na mojej twarzy wywołała informacja podana w mediach elektronicznych, że w rozgrywanej właśnie kolejce ekstraklasy Lechia okazała się być drużyną, w której na boisko wyszło najwięcej Polaków. Proste stwierdzenie faktów, które w swej wymowie jednak są przerażające. Doczekaliśmy się czasów kompletnego upadku sportów zespołowych w naszym kraju, z których kiedyś byliśmy dumni. Przez ostatnie dziesięciolecia komercjalizacja i biznesowe traktowanie zespołów sportowych na całym świecie spowodowały kompletne spustoszenie wartości związanych z ideą sportu, takich jak wierność zawodników swojej drużynie, troska o wychowanie wśród młodzieży nowych talentów, szlachetna rywalizacja itd. Po co, kiedy wszystko i wszystkich można kupić. Jak w starożytności na targu niewolników. We wszystkich niemal reprezentacjach europejskich grają zawodnicy wywodzący się z innych narodowości. Taki trend od kilkunastu już lat zadomowił się także i u nas. Dzisiaj byle nowobogacki może stworzyć za pieniądze drużynę ekstraklasy w miejscach o zerowych tradycjach piłkarskich, a jak mu się zabawa przestanie podobać, sprzeda klub do innej wioski. Jak nie dostanie tego czego chce od lokalnych władz ogłosi z dnia na dzień upadłość klubu. Gość z dalekiego kraju, który posiadł umiejętność sprawnego kopania piłki dostaje polskie obywatelstwo szybciej niż potomkowie naszych rodaków zesłanych za działalność niepodległościową na Sybir. To nic, że w naszym języku potrafi powiedzieć tylko: dzień dobry. Młodzi piłkarze zarabiają na miesiąc więcej pieniędzy za grę, nawet w niższych klasach rozgrywek, niż roczne emerytury albo renty ich rodziców. Są i tacy, którzy z powodów finansowych nie chcą grać w reprezentacji, bo w klubie, który w tym samym czasie rozgrywa spotkanie dostaną więcej kasy. Jednym słowem wszystko zostało postawione na głowie. Sport stał się jednym wielkim biznesem i tak zostały skonstruowane przepisy prawne, żeby mógł sprawnie funkcjonować.
Jedynym pozytywnym zjawiskiem w tej całej komercji pozostali kibice. Wierni swoim barwom i tradycjom do końca. Nawet, jak z powodów powyżej opisanych, zlikwidują ich klub, bo nie przynosił oczekiwanych zysków. Są jednak coraz mniej rozumiani przez ogłupionych medialną propagandą sportowych klientów, dla których trendy jest pokazanie się z paczką popcornu ma szlagierowym meczu. To ich dzisiaj foruje się za wszelką cenę. Bo przynoszą kasę. To nic, że są ciency jak przysłowiowy barszcz, i ich zapału, zwłaszcza jak piłkarzom się nie wiedzie, starcza zazwyczaj na dwukrotne odśpiewanie hymnu narodowego na międzypaństwowym spotkaniu. Nikt jakoś w mediach nie chce dostrzec problemu i spytać się dlaczego Polska kibolska bojkotowała Euro, czy też z jakich powodów brakuje dopingu na stadionach, np. na „wielkim meczu” Lechii z Barceloną?
Naprawę sportu należy zacząć nie od kibiców, ale od działaczy i biznesmenów, którzy dla pieniędzy potrafią zniszczyć najpiękniejsze idee i wartości.
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 28 - 29 września 2013 r.)
Kapitalny tekst, udostępniam na FB!
OdpowiedzUsuń