W ostatnim czasie miałem kolejny raz okazję uczestniczyć w Dniach Polskich w Rumunii, które od kilkunastu lat organizowane są w Suczawie na Bukowinie. To niezwykle piękny zakątek świata. Tygiel narodów, które w harmonii współistnieją tu od wieków. Potrafią tworzyć jedność dbając jednocześnie o odrębność. Pielęgnują swoje tradycje, kulturę, religię. Taka postawa pozwoliła im przetrwać światowe konflikty zbrojne i trudne doświadczenie totalitaryzmu komunistycznego. Bukowina jest dziś podzielona granicami Ukrainy i Rumunii. Wspólna jednak historia i doświadczenie przy okazji różnych spotkań pozwala mieszkańcom całego tego regionu obdarzać się morzem życzliwości i pielęgnować przyjazne relacje.
Jednym z takich momentów są właśnie Dni Polskie. Uczestniczą w nich naukowcy, którzy przy okazji swoich badań zajmują się m.in. historią, etnografią, językoznawstwem. Wykłady są przeplatane innymi kulturalnymi wydarzeniami, jak okolicznościowe wystawy czy koncerty. Uroczystym podsumowaniem są zawsze dożynki w polskiej wsi Nowy Sołoniec. To najbardziej znana miejscowość zamieszkana przez Polaków na Bukowinie. Nasi rodacy pojawili się w niej jako osadnicy w I połowie XIX w. i trwają na tej ziemi po dzień dzisiejszy. Pomimo trudnych doświadczeń, zwłaszcza w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu w czasie dyktatury Nicolae Ceauşescu. Po wojnie część mieszkańców Nowego Sołońca wyjechała w ramach repatriacji do Polski i osiedliła się w zielonogórskim. Ci co pozostali przenieśli w nowe pokolenia polską kulturę i tradycje. Chociaż brakowało tu księży, a religia była prześladowana, chociaż w pewnym momencie zlikwidowano polską szkołę, jak sami często w rozmowach powtarzają przetrwać pozwoliła im wiara.
Kiedy pod koniec epoki Ceauşescu padł rozkaz zniszczenia skupisk wsi polskich na Bukowinie, jako siedliska „zacofanej mentalności”, a na ich miejscu chciano wybudować nowoczesne blokowiska wraz z państwowymi gospodarstwami rolnymi i nad Sołońcem stanęły olbrzymie koparki oraz buldożery, nasi rodacy modlili się całą noc w kościele w oczekiwaniu na zagładę wsi. I do niej nie doszło. Została ocalona. Dyktator upadł, a Nowy Sołoniec ma dzisiaj polską szkołę, nowoczesny Dom Polski, piękny kościół. Parafia należy do najbardziej aktywnych w całym regionie i koncentruje polski żywioł na Bukowinie.
Właśnie w świątyni parafialnej odbywa się w ramach uroczystości dożynkowych msza święta, na która zjeżdżają nie tylko uczestnicy Dni Polskich, ale również nasi rodacy z całej Rumunii, przedstawiciele różnych narodowości z Bukowiny – Ukraińcy, Niemcy, Węgrzy. Wszyscy dziękują najpierw Panu Bogu za dar jego błogosławieństwa. Później bawią się razem na festynie, występach artystycznych, potańcówce.
Warto przywoływać to doświadczenie niezwykłej historii i teraźniejszości naszych rodaków. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy wszędzie, gdzie się obejrzymy lansuje się kosmopolityzm i na siłę próbuje się niszczyć to wszystko, co od wieków stanowiło o naszej sile i potrafiło nam przetrwać dziejowe wichry i burze. To dobra lekcja dla polityków, którzy rugują polską literaturę i historię ze szkół, niszczą humanistyczne kierunki na uczelniach, dla krzykaczy, którzy podobnie jak za czasów stalinowskich chcą likwidacji szkolnej katechezy i marginalizacji religii w życiu społecznym. Jeśli im się poddamy za lat kilka nas nie będzie; jeśli obronimy to, co od pokoleń było fundamentem polskości, będziemy ludźmi naprawdę szczęśliwymi, którzy wiedzą gdzie jest ich dom i Ojczyzna.
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(„Tygodnik Notecki”, 20 września 2013, nr 30, s. 10.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz