sobota, 12 maja 2012

Po prostu historia.

Tegoroczne rozgrywki ekstraklasy mamy już za sobą. Mistrzem został wrocławski Śląsk, z czego się bardzo cieszę. Tytuł jest nagrodą przede wszystkim dla kibiców WKS-u, którzy od dawna już należą do mistrzowskiej klasy polskich fanów piłkarskich. Z wielką determinacją w ostatnim sezonie upominali się o prawdę historyczną, obnażali kłamstwa systemu reprezentowane na łamach wiadomej gazety, organizowali wielotysięczne manifestacje, szczególną zaś estymą otoczyli Żołnierzy Wyklętych, wykazując się wieloma ciekawymi inicjatywami na polu upamiętniania tych bohaterskich postaci.

 

Może piłkarzom nie bardzo, ale właśnie kibicom Śląska tytuł mistrzowski należał się na pewno. W Gdańsku, Krakowie i we Wrocławiu, śpiewamy, ze są trzej królowie wielkich miast: Śląsk, Wisełka i Lechia. Ta ostatnia w zamkniętym właśnie sezonie piłkarsko zawiodła na całej linii. W końcówce dzięki zwycięstwu nad Legią, zdołała się na szczęście utrzymać w ekstraklasie, jednocześnie przyczyniając się niespodziewanie do koronacji Śląska. Kiedy piłkarze z Wrocławia zdobyli mistrzostwo w Krakowie, wymarzyłem sobie, ze skoro w 2011 tryumfowała Wisła, w 2012 Śląsk, to może zgodnie z przesłaniem naszej kibicowskiej piosenki w 2013 będzie Lechia!!! 

Początek maja to także okres, w którym moje pokolenie żywo wspomina wydarzenia z 1988 r., kiedy wybuchła fala strajków, wywołanych przez antykomunistyczną młodzież. Później była powtórka w sierpniu. W historii tych protestów, które doprowadziły do upadku systemy totalitarnego w Polsce, mają swój udział także kibice. W Gdańsku zarówno w maju jak i sierpniu należeli do grupy inicjatywnej, która rozpoczynała strajki w Stoczni Gdańskiej. W maju 1988 r. na stadionie przy ul. Traugutta w Gdańsku doszło do potężnej manifestacji, podczas meczu Lechii z Górnikiem Wałbrzych, która przerodziła się w regularną bitwę z ZOMO, a swój finał miała pod bramą stoczni, gdzie kibicom po wielu godzinach starć ze zbrojnym ramieniem partii udało się dotrzeć, aby wesprzeć na duchu protestujących. W tej historii mają swój udział także i kibice Śląska, którzy zorganizowaną grupą przybyli do kolebki „Solidarności” wspomóc przyjaciół na strajku sierpniowym. To jest po prostu nasza historia!

W tych dniach okazało się jednak, że i ją próbuje się zakłamać. Otrzymałem właśnie informację, że w drukarni jest już kolejny podręcznik Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych do liceów i techników zatytułowany właśnie „Po prostu historia”. Czytamy w nim: „Większość z protestów [w 1988 r. – JW.] nie inicjowała „Solidarność” lecz reżimowe związki zrzeszone w OPZZ. Ich przywódcami byli młodzi ludzie nie uznający ani autorytetu PZPR, ani solidarnościowej opozycji”. Kolejne przegięcie oświatowej rewolucji, jaką serwują nam miłościwie panujący. Mam nadzieję, że chociaż tym razem zareagują, bo przecież przynajmniej część z nich strajkowała wówczas w stoczni. Czekam także na finezyjny wpis Wałęsy na blogu, bo przecież jeśli strajki organizowały reżimowe związki, to w jakim charakterze stoczył on jesienią 1988 r. pamiętny bój w telewizorni z Alfredem Miodowiczem, ówczesnym przywódcą OPZZ – ów? Czy wywołani powyżej zabiorą głos w tej sprawie? Pożyjemy, zobaczymy… 

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 12 -13 maja 2012 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz