niedziela, 6 maja 2012

Demonstracje na Euro.

Ubiegły tydzień upłynął pod znakiem kolejnych skandalicznych wydarzeń. Pierwsze to sprawa zatrzymania kibiców Zawiszy w Bydgoszczy, którzy pięknym banerem chcieli upamiętnić pierwszą rocznicę beatyfikacji Jana Pawła II. Komentarzy w tej sprawie było już wiele. Podsumowując wszystkie krytyczne wobec zachowania policji głosy, warto zauważyć, że sprawa bydgoska to kolejny dowód nie na bezmyślność władz, ale jak się wydaje programowe działanie wymierzone w ludzi wierzących, w polską pamięć historyczną, w wolność słowa. Sprawującym aktualnie władze nie przeszkadzają transparenty z podobiznami największych komunistycznych zbrodniarzy, niesione przez lewactwo 1 maja, za to przeszkadza im papież, który „wywiódł nas z czerwonej niewoli”. Mimo usilnych starań naszych adwersarzy nigdy nie zapomnimy tej pięknej postaci. Ukochany Ojciec św. jest naszym orędownikiem w niebie, w liturgii Kościoła będziemy go wspominać do końca świata, czy się to komuś podoba czy nie. Wierzę, że dzisiaj wyprasza szczególne łaski tym, którzy walczą o prawdę, wolność i pamięć w naszej Ojczyźnie, bo przecież sam nas nauczał, że „Naród, który nie pamięta swojej historii, nie ma także swojej przyszłości”. 


Im bliżej EURO, tym ciekawiej robi się też w obozie miłościwie nam panujących. Tym razem prezydent Komorowski wezwał opozycję do nieorganizowania w czasie mistrzostw żadnych manifestacji. Argumentacja, jak zawsze w podobnych przypadkach, taka sama: że nas będą źle postrzegali, że zepsują one narodowe święto, popsują powszechną radość rodaków z rozgrywek sportowych etc. Nijak mają się one jednak do rzeczywistości. Na całym świecie tego typu masowe imprezy wykorzystywane są do organizowania protestów, przez tych, którzy chcą być bardziej słyszalni, żeby ich sytuacją zainteresowała się światowa opinia publiczna, żeby wreszcie pokazać na nieprawidłowości i problemy, z którymi na co dzień miejscowa władza nie chce się zmierzyć. Takie są polityczne standardy na całym ziemskim globie. Szkoda, że prezydent w podobny sposób nie reagował na chamstwo w czasie narodowej żałoby, które rozgrywało się pod Wawelem, czy na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Media, które dzisiaj z lubością odmieniają na wszystkie możliwe sposoby apel Komorowskiego, z niezwykłym zaangażowaniem pokazywały przywołane powyżej sytuacje. Tak już zupełnie na marginesie, kiedy usłyszałem o apelu prezydenta, przypomniał mi się apel niesławnej pamięci Jaruzelskiego, kiedy w 1981 r. apelował o sto dni spokoju. Widać, jaki nauczyciel, taki uczeń. 

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 5 - 6 maja 2012 r.) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz