Skończyło się kalendarzowe lato. Nadszedł czas wspomnień i PODZIĘKOWAŃ.
Dzięki Wam, którzy odpowiedzieliście na moją prośbę udało się zorganizować wakacje Błażejowi. Dzięki Wam Błażej miał nowe doznania i wrażenia, które spowodowały, że jego autystyczny świat stał się bardziej uporządkowany i mniej obcy. Dziękuje Wszystkim i zachowuję ich w swoim sercu.
Błażej wziął udział w obozie kajakowo wędrownym w urokliwym miejscu nad jeziorem Wigry. Na pewno chętnie przeczytacie krótką relację Kasi , która tam z nim była.
Pielgrzymował także, pod przewodnictwem ks. Jarka, w grupie żółtej do Ostrej Bramy. Błażej był tam ze mną.
Wigry 2010
Dzięki uzyskanej od Państwa pomocy Błażej po raz kolejny mógł stać się uczestnikiem obozu nad Wigrami. Miał tam możliwość wypocząć oraz też doświadczyć ponownie kontaktu z dużą grupą ludzi, co dla osoby dotkniętej autyzmem jest niezwykle trudne, ale i bardzo potrzebne. Ja miałam przyjemność mu w tym towarzyszyć.
Poza wypoczynkiem w pięknym miejscu, tuż nad jeziorem, Błażej mógł aktywnie spędzać czas biorąc udział w wędrówkach, spływie kajakowym i innych atrakcjach, które zapewnili nam organizatorzy. Wieczorami uczestniczyliśmy w zabawach przy grupowym ognisku, co sprawiało Błażejowi ogromną radość. Ja z równie dużym zadowoleniem mogłam obserwować jak coraz lepiej funkcjonuje w kontaktach z innymi.
Myślę, że obecność Błażeja na tym obozie jest ważna nie tylko dla niego, ale i dla całej grupy; dzieci, młodzieży oraz opiekunów. Poprzez takie doświadczenia wszyscy uczymy się tolerancji oraz mamy możliwość sprawdzenia, jak reagujemy na „inność”. Mamy okazję ocenić własny poziom otwartości oraz przekonać się jacy naprawdę jesteśmy w relacji z człowiekiem, którego zachowanie często różni się od tego, do czego przywykliśmy. Wtedy też możemy szerzej otworzyć oczy i zobaczyć, że być może zastygliśmy we własnych, zbyt sztywnych normach.
Dla mnie samej było to nieraz bardzo trudne, ale i budujące, skłaniające do refleksji doświadczenie. Cała wyprawa z pewnością zostawiła miły, wyraźny ślad w mojej pamięci.
Suwałki-Wilno 2010
Pielgrzymując Błażej słuchał modlitw, śpiewał pieśni pielgrzymkowe. No, tu muszę szczerze przyznać, że zafiksował się na tej jednej i śpiewa ją do tej pory. Dużo mówił, współpracował ze mną, pomagał na miarę swoich możliwości.
Nosił flagę pielgrzymkową, a raz nawet tablicę z napisem: „koniec pielgrzymki” oraz, jak można zobaczyć na zdjęciach, pomagał nieść figurę Matki Bożej.
Próbował nawiązywać kontakty społeczne.
Jak zwykle, niewątpliwie za sprawą Bożej Opatrzności, mieliśmy pomocników, którzy zgodnie z ideą tej pielgrzymki stali się autentycznymi świadkami miłości.
Pomoc ks. Wincenta, brata Krzysztofa ze Skarżyska Kamiennej oraz brata Tadeusza z grupy porządkowej była dla nas bezcenna. Nie przesadzam.
Ważną sprawą dla nas była także możliwość oznakowania samochodu. Dzięki temu mogliśmy wszystkie rzeczy mieć w samochodzie, co pozwalało mi dostosować tempo życia pielgrzymkowego do możliwości Błażeja.
Czasem też samochód służył za pomieszczenie do wyciszenia i czasowego odcięcia Błażeja od nadmiaru bodźców.
Błażej był jedną z nielicznych osób niepełnosprawnych uczestniczących w tej Pielgrzymce. Z reguły jednak spotykał się z życzliwością i zrozumieniem otoczenia.
Miło mi było też słyszeć opinie tych Pielgrzymów, którzy pamiętali go z wcześniejszych lat i dostrzegali pozytywne zmiany w jego zachowaniach.
Dla mnie najtrudniejsze było jak zwykle to, że moja uwaga musiała być nieustannie na nim skupiona przy jednoczesnej konieczności wykonania niezbędnych czynności potrzebnych do przetrwania na Pielgrzymce.
Monika Cycling
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz