Za nami najważniejsze patriotyczne uroczystości tego lata. W Gdańsku na państwowym pogrzebie pożegnaliśmy „Inkę” i „Zagończyka”, bohaterskich żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Wzruszeń było sporo. Wzruszające i mocne przemówienia, zwłaszcza prezydenta RP Andrzeja Dudy (za kultywowanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych podziękował m.in. kibicom), premier Beaty Szydło, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza i przedstawicieli rodzin Danuty Siedzikówny oraz Feliksa Selmanowicza. Doczekaliśmy chwil, że na takich uroczystościach przedstawiciele naszych władz mówią to, co czują polskie serca.
Wrażenie robił też kondukt żałobny. A w nim sporo kibiców. Oprócz miejscowych fanów Lechii Gdańsk widoczni byli również kibice: Śląska Wrocław, Lecha Poznań, Gryfa Słupsk, Pogoni Szczecin, Jagiellonii Białystok, Legii Warszawa, Polonii Warszawa, GKS Jastrzębie, Rakowa Częstochowa, Arki Gdynia, Chrobrego Głogów, Chemika Kędzierzyn-Koźle, Motoru Lublin, Piasta Gliwice. Część z okazałymi patriotycznymi transparentami. Tylu zdążyłem wyłowić z tłumu, a wszystkich zapewne nie widziałem i pewnie nie zapamiętałem.
Na trasie kilkakrotnie zapłonęły race. Także na Wzgórzu Gradowym nieopodal cmentarza Garnizonowego, gdzie kibice Lechii rozwiesili wielki transparent „Bóg – Honor – Ojczyzna”, który od mistrzostw Europy w Austrii pojawia się na meczach naszej reprezentacji, a także na najważniejszych manifestacjach patriotycznych w Gdańsku i innych miejscach kraju. Race zapłonęły też na samym cmentarzu podczas hymnu państwowego i podczas złożenia trumien z doczesnymi szczątkami naszych bohaterów do grobów. Było godnie. Kilkudziesięciotysięczny tłum polskich patriotów zachował się jak trzeba!
W tym miejscu chciałbym złożyć podziękowanie za wspaniałe przygotowanie uroczystości panu prof. Mirosławowi Golonowi i dr. Karolowi Nawrockiemu z gdańskiego oddziału IPN-u. To oni dźwignęli główny ciężar logistyczny tego wspaniałego wydarzenia. Miałem okazję na ostatnim etapie przygotowań przyglądać się ich wysiłkowi.
Także panu prof. Krzysztofowi Szwagrzykowi, który osobiście zadbał, aby każdy z wolontariuszy pomagających mu w 2014 r. w pracach na cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku znalazł się w bazylice Mariackiej wśród zaproszonych na uroczystość gości. Wśród nich byli też kibice. Wdzięczność jest pamięcią serca i taką cnotą obecny wiceprezes IPN-u się wykazał.
Panie Profesorze, wielki szacunek dla Pana za to, co Pan robi i jakim jest Pan człowiekiem! Moim biało-zielonym braciom dziękuję za wspaniałą oprawę, za gościnę, jaką przygotowali na meczu przedstawicielom rodzin „Inki” i „Zagończyka” i pracownikom IPN-u, a w swoich domach kibicom z wielu miast Polski. Lechia na zawsze pozostanie bastionem polskiej prawicy.
Najbardziej w tym dniu wzruszył mnie piękny okrzyk, który wzniósł się podczas uroczystości w trakcie przemarszu konduktu pogrzebowego ulicami Gdańska. Zdaje się, że przywieziony ze Szczecina z niezmordowanym ks. Tomaszem Kancelarczykiem. Szczecinianie przygotowali 50-metrowy transparent ze słowami z grypsu „Inki”. Niosąc go, skandowali: „Inka, Inka patrzy z nieba, zachowała się jak trzeba!”. Święta prawda.
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz