sobota, 21 kwietnia 2012

W obronie wolności słowa.

Tym, którzy jeszcze nie wierzą, że żyjemy w państwie totalitarnym, wypada przypomnieć najprostszą definicję tego co nazywamy wolnością słowa. Znajdziemy ją w każdej encyklopedii. Jest to po prostu prawo do publicznego wyrażania własnego zdania oraz poglądów, a także jego poszanowania przez innych, które współcześnie jest uznawane jako standard norm cywilizacyjnych. Kwestionowanie tego prawa, a z tym mamy do czynienia dzisiaj w Polsce, jest jednym z podstawowych czynników charakteryzujących systemy totalitarne i autorytarne. 



W ostatnich latach piłkarskie stadiony w Polsce były pierwszymi miejscami w naszym kraju, na których systematycznie walczono z wolnością słowa. Wcale nie chodziło jednak o ograniczenia związane z publicznym obrażaniem innych osób. Nakładano kary za patriotyczne hasła na transparentach, nie wpuszczano na stadion kibiców z szalikami opatrzonymi w symbole antykomunistyczne, finansowo karano kluby za niepoprawne politycznie okrzyki wznoszone przez ich kibiców. Niestety nie wiele osób stawało wówczas nie tyle w obronie piłkarskich fanów, co właśnie zagrożonego prawa do wolności słowa i wyrażania swoich poglądów. 

Wspomniane wydarzenia z polskich stadionów były jednak tylko preludium do tego, co w ostatnich miesiącach zaserwowali nam miłościwie panujący. Dzisiaj aż strach jest pomyśleć w innym kluczu niż jedynie słuszna linia propagandowa, o krytyce rządzących tym bardziej nie może być mowy. Nie można też myśleć o najtragiczniejszym wydarzeniu w najnowszej historii Polski, które rozegrało się dwa lata temu nad smoleńskim niebem inaczej jak tylko obowiązująca wersja nieszczęśliwego wypadku. Bo przecież o 5 rano drzwi naszego mieszkania mogą zostać wywarzone przez brygadę antyterrorystyczną, zawsze można też pod byle jakim pretekstem trafić do aresztu, albo zostać ukaranym grzywną, albo być pobitym przez tajniaków w cywilnych ubraniach. Wobec pogróżek wyraźnie wyartykułowanych w tym tygodniu przez premiera, aż strach pomyśleć co będzie dalej? Kiedyś uśmiechałem się na słowa o możliwości wprowadzenia w naszym kraju stanu wyjątkowego. Teraz wcale mi nie jest do śmiechu. 

W dzisiejszą sobotę dojdzie do największego w ostatnim czasie marszu w obronie demokracji i suwerenności, organizowany przez poznański klub „Gazety Polskiej”. Jego celem ma być obrona wolności słowa i żądanie przyznania miejsca na multipleksie dla TV Trwam. Marsz odbędzie się z kibicowską historią w tle. Prezydent Warszaw HGW zakazała przeprowadzenia w tym dniu dwóch zgromadzeń kibiców. Oba miały odbyć się w pobliżu stadionu przy ul. Łazienkowskiej. Celem pierwszego miało być prowadzenie dopingu dla zawodników Lecha Poznań przez kibiców tego klubu, którym zakazano wcześniej udziału w meczu na stadionie, drugiego zaś protest kibiców Legii Warszawa przeciwko zamykaniu stadionów. Wierzę, że wobec takiego stanu rzeczy dzisiaj siły w obronie podstawowego prawa demokracji zostaną połączone i wszyscy kochający wolną Polskę spotkają się na marszu. 

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 21 - 22 kwietnia 2012 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz