W dzisiejsze popołudnie na stadionie we Wrocławiu dojedzie do pojedynku piłkarzy Śląska i Lechii Gdańsk. Mecz z piłkarskiego punktu widzenia będzie zapewne spotkaniem niezwykle ciekawym. Obie drużyny dzielą od siebie zaledwie dwa punkty, zarówno Śląsk jak i Lechia pretendują do miejsca w czołówce tabeli premiującego walkę o grę w europejskich pucharach. Stawka piłkarsko więc jest postawiona bardzo wysoko.
Dla kibiców jednak ten mecz nie będzie tylko zwykłym pojedynkiem ulubionych drużyn, ale ma również wymiar braterskiego spotkania. Fani Śląska i Lechii od lat 70. ubiegłego wieku przyjaźnią się ze sobą na dobre i na złe. Trudno dziś dociec, jakie były motywy tych pierwszych relacji. Może podobne odczuwanie i wrażliwość ludzi zamieszkujących miasta, które powróciły do Polski i zasiedlone zostały w znacznej mierze przez ludność utraconych Kresów Wschodnich? Pewnie coś w tym jest na rzeczy. Łatwiej jednak jest odpowiedzieć, co dzisiaj po czterdziestu latach przyjaźni stanowi fundament wzorowych relacji kibiców na linii Wrocław – Gdańsk. To wspólna historia przeżyta na kibicowskich szlakach, wspólne zmaganie się z totalitarną dyktaturą komunistyczną w latach 80 – tych (zainteresowanych odsyłam tu do moich książek), teraźniejszość kiedy obie ekipy stają w pierwszym szeregach kibicowskiej walki o Polskę, odkłamywanie historii, upamiętnianie bohaterów. Fani Śląska są dzisiaj postrzegani dziś jako jedni z liderów kibicowskich zmagań o to „żeby Polska była Polską”, Lechia ma może nieco mniej inicjatywy, ale także jest w nich żywo obecna. Nie rzecz jednak w tym by licytować się kto robi więcej, ale wspólnie wspierać i mobilizować.
W tym roku musimy szczególnie zawalczyć i to już niedługo. Pamiętać też należy, że cała kibicowska Polska jest dziś solidarna z kolegami z Wrocławia, którzy płacą dużą cenę za swoje zaangażowanie, zwłaszcza liderzy tego środowiska z Romkiem Zielińskim na czele. Ich nieugięta postawa, pomimo szykan, staje się wzorem dla całego środowiska. Jeśli chcemy odzyskać Polskę nie możemy się dać zastraszyć.
Tym razem nie będzie mnie we Wrocławiu, nad czym ubolewam. Będzie mi brakowało tych żywiołowych dyskusji, przyjacielskich spotkań. W tym miejscu pozdrawiam moich braci wrocławskich braci: cała Polska w cieniu Śląska!
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(Gazeta Polska Codziennie, 18 - 19 kwietnia 2015 r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz